***
Nie mogę uwierzyć w to co widzę. Niall tak się napalił na swój pomysł, że nie miałam szansy w jakikolwiek sposób wybić mu to z głowy. I tak oto siedzę w salonie Filipa gdyż zostało zwołane "nagłe zebranie". Gdy już wszyscy siedzą, no prawie wszyscy brakuje jedynie Harrego gdyż nikt nie mógł się do niego dodzwonić.
- Posłuchajcie wpadłem na genialny plan. - Mówi zadowolony z siebie. - Charlie musi wyjechać z kraju, tak?
- Tak. - Odpowiadają zgodnie.
- My wyjeżdżamy z kraju, tak?
- Tak
- Dlaczego tego nie połączyć. Będziemy poza krajem. Mamy najlepszą na świecie ochronę. To idealne rozwiązanie.
- Posłuchajcie wpadłem na genialny plan. - Mówi zadowolony z siebie. - Charlie musi wyjechać z kraju, tak?
- Tak. - Odpowiadają zgodnie.
- My wyjeżdżamy z kraju, tak?
- Tak
- Dlaczego tego nie połączyć. Będziemy poza krajem. Mamy najlepszą na świecie ochronę. To idealne rozwiązanie.
- W zasadzie to nie jest głupi pomysł. - Mówi John. - Pilnowalibyście jej, a ja nie musiałbym się martwić. Wróciłbym spokojnie do swojego oddziału.
- Ale ja nie jestem małym dzieckiem. Nikt nie musi mnie pilnować. - Wściekłość bierze nade mną górę. Zaczynam chodzić po pokoju. Nie jestem dzieckiem. Nie mam ochoty, aby ktokolwiek mnie pilnował. - Nie ma takiej opcji. Ja po prostu się na to nie zgadzam. A ponieważ to moje życie moje zdanie jest najważniejsze.
- Charlie! Daj spokój. To najlepsze rozwiązanie. Będziesz bezpieczna, a przy okazji trochę pozwiedzasz. - Blondyn nie daje za wygraną.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że chcesz zrezygnować z darmowej wycieczki ze względu na nas? - Lou unosi jedną brew i stara się wesprzeć Niall'a
- Posłuchajcie. To bardzo miło z waszej strony. Naprawdę, ale do jasnej cholery ja mam prace i uczelnie. Nie mogę tak po prostu wyjechać z kraju. To nie jest takie proste.
- Jest. Jeśli się postarasz możesz załatwić wszystko do naszego wyjazdu. - Odpowiada Liam. Patrzę zrezygnowana w stronę Zayn'a z nadzieją, że chociaż on mnie wesprze i stanie w mojej obronie.
- Uważam, że powinnaś z nami lecieć. - Mówi patrząc mi w oczy.
- Ale ja nie jestem małym dzieckiem. Nikt nie musi mnie pilnować. - Wściekłość bierze nade mną górę. Zaczynam chodzić po pokoju. Nie jestem dzieckiem. Nie mam ochoty, aby ktokolwiek mnie pilnował. - Nie ma takiej opcji. Ja po prostu się na to nie zgadzam. A ponieważ to moje życie moje zdanie jest najważniejsze.
- Charlie! Daj spokój. To najlepsze rozwiązanie. Będziesz bezpieczna, a przy okazji trochę pozwiedzasz. - Blondyn nie daje za wygraną.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że chcesz zrezygnować z darmowej wycieczki ze względu na nas? - Lou unosi jedną brew i stara się wesprzeć Niall'a
- Posłuchajcie. To bardzo miło z waszej strony. Naprawdę, ale do jasnej cholery ja mam prace i uczelnie. Nie mogę tak po prostu wyjechać z kraju. To nie jest takie proste.
- Jest. Jeśli się postarasz możesz załatwić wszystko do naszego wyjazdu. - Odpowiada Liam. Patrzę zrezygnowana w stronę Zayn'a z nadzieją, że chociaż on mnie wesprze i stanie w mojej obronie.
- Uważam, że powinnaś z nami lecieć. - Mówi patrząc mi w oczy.
***
- Chyba nie jest aż tak źle? - Dopytywał się Liam gdy zapinałam pasy. Pozwolił mi siedzieć od okna. Zawsze pozwala. Nie mam pojęcia który to już nasz przelot od dwóch tygodni przez, które z nimi jestem. Zawsze siedzę obok niego. To już taka nasza mała tradycja. Niall siedzi naprzeciwko i się szczerzy. Wie, że nie lubię latać i w ten sposób próbuje dodać mi otuchy. Podczas naszego pierwszego lotu był na mnie obrażony. Bo przecież "Jak mogłaś usiąść obok niego, a nie obok mnie." A zrobiłam to tylko z jednego bardzo prostego powodu. Siedząc z nim ramie w ramię. Widziałabym Harrego, a nie miałam ochoty widzieć jak na mnie patrzy. Zupełnie jak gdybym była wrogiem publicznym numer jeden. Nawet nie próbował ukryć swojej pogardy do mnie. Samolot rusza na pasie, a mi żołądek podchodzi do gardła. W momencie w którym zaczynamy się wznosić wciągam powietrze ze świstem. A Liam łapie mnie za rękę którą kurczowo ściskam oparcie fotela. Zawsze to robi. Nie mówi nic. Po prostu trzyma mnie za rękę do póki sama go nie puszczę. Widzę, jak przez twarz Niall'a przez małą sekundę przebiega grymas niezadowolenia gdy widzi, że trzymam rękę Liam'a, ale zaraz maskuje swoje niezadowolenie. Nie wie, że zauważyłam jak się skrzywił. Robi to przy każdym starcie. Wiem, że wolałby abym trzymała jego rękę, ale siedzenie obok niego wiązało by się z przypominaniem sobie co lot co wydarzyło się u nich w domu gdy Styles dowiedział się, że lecę z nimi.
Dwa tygodnie wcześniej
- Głosowaliśmy.
- Nie było mnie przy tym! - Krzyczy, a jego oczy są pełne furii.
- Ponieważ nikt nie mógł się do Ciebie dodzwonić. A tak w ogóle gdzie byłeś? - Liam opanowany odpiera jego atak.
- Nie wasza sprawa. Ja się na to nie zgadzam. Jeśli ona jedzie ja nie jadę. - Nawet na mnie nie patrzy. Zachowuje się i mówi o mnie zupełnie jak gdyby mnie tam nie było. Nie mam pojęcia jak mam się zachować ani w którą stronę patrzeć. Atmosfera tak gęsta, że można by ją kroić nożem.
- Nie zachowuj się jak dziecko. Wiem bardzo dobrze, że polecisz. - Lou nic siebie nie robi z jego groźby.
Dwa tygodnie wcześniej
- Głosowaliśmy.
- Nie było mnie przy tym! - Krzyczy, a jego oczy są pełne furii.
- Ponieważ nikt nie mógł się do Ciebie dodzwonić. A tak w ogóle gdzie byłeś? - Liam opanowany odpiera jego atak.
- Nie wasza sprawa. Ja się na to nie zgadzam. Jeśli ona jedzie ja nie jadę. - Nawet na mnie nie patrzy. Zachowuje się i mówi o mnie zupełnie jak gdyby mnie tam nie było. Nie mam pojęcia jak mam się zachować ani w którą stronę patrzeć. Atmosfera tak gęsta, że można by ją kroić nożem.
- Nie zachowuj się jak dziecko. Wiem bardzo dobrze, że polecisz. - Lou nic siebie nie robi z jego groźby.
- Mówiłam, że nie chce robić wam problemów. - Próbuje uratować całą sytuacje.
- Nie robisz. - Zayn postanawia dorzucić swoje trzy grosze. Stoi opary o fotel na którym siedzę. Gdy podnoszę na niego wzrok widzę, że jest już zmęczony całą tą sytuacją. Wyciąga z tylnej kieszeni spodni paczkę fajek i zaczyna iść w stronę drzwi.
- Robi. Oczywiście, że robi.
- Harry! - Krzyczy na niego Niall. Nie czekając już na nic podnoszę się szybko z fotela i idę za Zayn'em. Nie mam ochoty słychać tej dyskusji.
- Zayn! Poczekaj na mnie. - Wołam za nim. - Idę z Tobą.
- Palisz? - Pyta zdziwiony.
- Nie, ale chyba zacznę. Za długo nie wytrzymam z nim psychicznie. - Chłopak zatrzymuje się na balkonie, patrzy się w moją stronę i po chwili mówi.
- Przyjdzie mu. Musisz po prostu trochę poczekać. Ostatnio sporo przeszedł. - Nie mam pojęcia co ma na myśli, nie dopytuje się, a on tego nie wyjaśnia.
- Nie robisz. - Zayn postanawia dorzucić swoje trzy grosze. Stoi opary o fotel na którym siedzę. Gdy podnoszę na niego wzrok widzę, że jest już zmęczony całą tą sytuacją. Wyciąga z tylnej kieszeni spodni paczkę fajek i zaczyna iść w stronę drzwi.
- Robi. Oczywiście, że robi.
- Harry! - Krzyczy na niego Niall. Nie czekając już na nic podnoszę się szybko z fotela i idę za Zayn'em. Nie mam ochoty słychać tej dyskusji.
- Zayn! Poczekaj na mnie. - Wołam za nim. - Idę z Tobą.
- Palisz? - Pyta zdziwiony.
- Nie, ale chyba zacznę. Za długo nie wytrzymam z nim psychicznie. - Chłopak zatrzymuje się na balkonie, patrzy się w moją stronę i po chwili mówi.
- Przyjdzie mu. Musisz po prostu trochę poczekać. Ostatnio sporo przeszedł. - Nie mam pojęcia co ma na myśli, nie dopytuje się, a on tego nie wyjaśnia.
***
W samolocie jest zupełna cisza. Wszyscy śpią. Wszyscy oprócz mnie. Serce mam rozdarte na pół. Odczuwam niemal fizyczny ból. Idiota ze mnie, że nie potrafię sobie jej odpuścić. Siedzę i nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Do lądowania zostało nam jeszcze 3h. Nie jestem pewien czy uda mi się przeżyć jeszcze tyle czasu. Jej perfumy roznoszą się po całym kokpicie. Mam wrażenie że zaraz odejdę od zmysłów. Jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Nie mogę się ruszyć z fotela bo gdy tylko wstanę to będę ją widział. Jestem w klatce. Wielkiej, stalowej maszynie z której nie ma wyjścia. Zastanawiam się chwilę i wyciągam zeszyt oraz ołówek. Stukam ołówkiem o kartkę przez parę minut. Próbuje się uspokoić i zebrać myśli. A po jakimś czasie nie myśląc o niczym konkretnym zaczynam kreślić słowa.
Nigdy nie przyszłoby Ci do głowy
Jak pogrążam się w smutku, gdy ty zapadasz w sen
Nie masz pojęcia
Że wciąż nawiedzają mnie wspomnienia
Niewiele wiesz
Wciąż usiłuję wziąć się w garść
Nie zdajesz sobie sprawy
Że potrzebuję więcej czasu
W głębi duszy jestem niewolnikiem własnych słabości
Powstrzymywałem to przeczucie, że zmienisz zdanie
Jestem gotowy ci wybaczyć ale zapomnienie jest okrutną walką
Nie zdajesz sobie sprawy
Że potrzebuję więcej czasu
Stale, bez wytchnienia
Kocham cię jak gdybyś nigdy nie została zraniona, stale
Przysięgam, że nie musisz się obawiać, bez wytchnienia
Uczucie, które we mnie widzisz jest stałe, przylgnij więc blisko
Nie zdajesz sobie sprawy
Że wiem jak zadręczasz się, gdy ja jestem głęboko pogrążony we śnie
Nie masz pojęcia
Że wszystkie te zmyłki jedynie mnie gubią
Niewiele wiesz
Staram się to naprawić kroczek po kroczku
Tak mało wiesz
Kocham cię dopóki Słońce nie zgaśnie
Z daleka, tylko zaczekaj
Kocham cię jak gdybyś nigdy nie została zraniona, tylko zaczekaj
Kocham cię jak gdybyś nigdy się nie bała, tylko zaczekaj
Nasza miłość, którą widzisz jest nieskończona, przylgnij więc blisko
Stale, bez wytchnienia
Kocham cię jak gdybyś nigdy nie została zraniona, stale
Przysięgam, że nie musisz się obawiać, bez wytchnienia
Uczucie, które we mnie widzisz jest stałe, przylgnij więc blisko
Przyłóż głowę do mej piersi
Bo nie zdajesz sobie sprawy
Że będę cię kochał dopóki Słońce nie zgaśnie
Czytam jeszcze kilka razy żeby sprawdzić czy przypadkiem nie ma jakiś błędów. Nie sądziłem, że w ciągu 1h uda mi się napisać cokolwiek sensownego.
- Co tam porabiasz? - Z zamyślenia wyrywa mnie Lou, musiał się tyle co się obudzić bo jego oczy są tak małe, że przez chwilę przebiega przeze mnie myśl "czy on cokolwiek widzi?".
- Nic. Tak sobie bazgroliłem. - Staram się schować zeszyt, ale nie udaje mi się. Zostaje wyrwany z mojej ręki i zanim zdążę w jakikolwiek sposób zareagować chłopak już czyta. Po chwili patrzy się na mnie.
- Twoje? - Podnosi jedną brew i wiem, że coś chodzi mu po głowie.
- Tak
- Przynajmniej wynikło z tego coś dobrego. - Mruczy pod nosem. Już mam mu się odgryźć, ale słyszę jakiś szelest i widzę, że Charlie podnosi się ze swojego miejsca. Patrzy na mnie, a mnie po chwili serce zaczyna jeszcze bardziej boleć. Jestem wściekły na siebie i na nią. Jestem wściekły na cały świat. Że ją poznałem tak późno, a jednocześnie za wcześnie. Odwracam wzrok i widzę minę Lou.
- Nic nie mów. - To jedyne co udaje mi się wydusić.
- Co tam porabiasz? - Z zamyślenia wyrywa mnie Lou, musiał się tyle co się obudzić bo jego oczy są tak małe, że przez chwilę przebiega przeze mnie myśl "czy on cokolwiek widzi?".
- Nic. Tak sobie bazgroliłem. - Staram się schować zeszyt, ale nie udaje mi się. Zostaje wyrwany z mojej ręki i zanim zdążę w jakikolwiek sposób zareagować chłopak już czyta. Po chwili patrzy się na mnie.
- Twoje? - Podnosi jedną brew i wiem, że coś chodzi mu po głowie.
- Tak
- Przynajmniej wynikło z tego coś dobrego. - Mruczy pod nosem. Już mam mu się odgryźć, ale słyszę jakiś szelest i widzę, że Charlie podnosi się ze swojego miejsca. Patrzy na mnie, a mnie po chwili serce zaczyna jeszcze bardziej boleć. Jestem wściekły na siebie i na nią. Jestem wściekły na cały świat. Że ją poznałem tak późno, a jednocześnie za wcześnie. Odwracam wzrok i widzę minę Lou.
- Nic nie mów. - To jedyne co udaje mi się wydusić.
***
***
Uwielbiam tego bloga i nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Długo nie dodajesz, ale mam nadzieję że uda ci się coś napisać w najbliższym czasie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny!
xx L
Bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje małe bazgroły. Mam nadzieje że spodoba Ci się nowy rozdział który dodałam dosłownie kilka sekund temu.
UsuńDo następnego
xx C
Jej <3 piszę dopiero teraz bo tak się wkreciłam że nie chciałam przerywać XD
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak Harry wybranie z tego bagna ;-)
A propo uważam że trochę mało piszesz o Louisie
Niemal wogóle go nie było w poprzednich rozdziałach o_O
Kochana ... Uwielbiam tego bloga :-*
Niecierpliwie czekam na next
Masz we mnie nowego psychofana xD
Myślę, że ciężka przeprawa czeka Harrego. A co do Lou to postaram się aby bardziej uczestniczył w moim opowiadaniu. Mega się cieszę, że podoba Ci się to opowiadanie.
UsuńDo następnego
xx C