wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 12 - "Skinny Love"

***
Byłam tak zaskoczona tym gestem, że nawet nie próbowałam się wyrwać. Najwidoczniej chłopak odczytał to jako nieme przyzwolenie bo chwile później obejmował mnie swoim umięśnionym ramieniem. A ja nie wiedziałam w tym momencie jak się oddycha. Zupełnie jakby było to coś najzwyczajniej nie do ogarnięcia przez mój mózg. W tym momencie nawet nie byłam pewna jak się nazywam. Niby wszystko było ok, mózg odbierał sygnały, ale chyba nie potrafił ich przetwarzać. Nie jestem pewna czym jest to spowodowane. Mięśniami obejmującymi które jednocześnie są twarde i niesamowicie miękkie. Oszałamiającym zapachem nieznanych mi perfum które wdarły się do moich nozdrzy. Świadomością, że Peeta właśnie mnie obejmuje. A może po prostu to we widoki czym z jakiejś bajki działają na mnie tak odurzająco. Wtuliłam się w ciepłe ciało, zamknęłam oczy. Nie mam pojęcia ile staliśmy. Sekundy, minuty, godziny. A może czas się po prostu zatrzymał. Nim się zorientowałam, że chłopak odsunął się ode mnie poczułam jak delikatny wietrzyk muska moje policzki, które momentalnie zrobiły się zaróżowione. Popatrzył się na mnie. Zupełnie przelotnie, jakby od niechcenia. Chwilę patrzył się gdzieś za mnie, a następnie z powrotem swój wzrok skierował na mnie. W jego oczach odbijało się słońce dzięki czemu wydawało się, że to jego czy świecą. Popatrzył mi w oczy. Przeniósł swój wzrok nieco niżej. Czyżby patrzył się na moje usta? Po chwili zastanowienia, zupełnie bez słowa odwrócił się do mnie tyłem i ruszył w stronę swojego samochodu. A mój mózg krzyczał: „Co on robi? Jak mnie zostawi to chyba go zabije.” Chwile czegoś szukał w samochodzie, a gdy już wracał w dłoni trzymał małe pudełeczko.
- Gdy to zobaczyłem pomyślałem o Tobie. Właśnie dlatego Ci kupiłem. – Popatrzyłam się na niego, a następnie na pudełeczko i nie wiedziałam co powinnam zrobić. Nie powinnam przyjmować od niego prezentów chodź jednocześnie pudełeczko kusiło mnie swoim pięknym opakowaniem. Zachęcając abym po nie sięgnęła. Nigdy nie miałam silnej woli. Więc po chwili namysłu trzymałam w swoich rękach prezent. Już miałam otwierać gdy nagle przyszła mi do głowy pewna myśl.
- Nic zobowiązującego?
- Nic zobowiązującego. – Odpowiedział uśmiechając się w taki sposób, że już dawno leżałabym roztopiona na ziemi gdybym była masłem. Delikatnie podniosłam wieczko pudełeczka. W środku znajdowała się bardzo delikatna i piękna bransoletka. Na cienkim rzemyku, który był w kolorze brudnego różu. Nie wiedziałam jak zareagować na tak wspaniały prezent. Jedyne co przychodziło mi do głowy to:
- Dziękuje Peeta.
– Aleś wylewna. Lepiej daj całusa. – Powiedział i palcem wskazał na swój policzek. Chyba nie miałam innego wybory jak dać mu całusa. Prawda?

***

Była już późno. Z każdej strony otaczała nas ciemność. Jedynie światła samochodu walczyły z mrokiem nocy. Siedziałam dokiem do kierowcy bacznie go obserwując. Każdy najmniejszy gest nie uchodził mi uwadze. Chyba wiedział, że się mu przyglądam. Jeśli wiedział w ogóle nie dawał po sobie tego poznać. Delikatne skręcenie kierownicą, zerknięcie w boczne lusterko, włączenie kierunkowskazu. W środku samochodu niepostrzeżenie unosił się oszałamiający, pobudzający zmysły zapach perfum chłopaka, który właśnie w tym momencie prowadził pojazd. W radiu właśnie leciała piosenka Birdy Maybe:
Maybe
I know it's just maybe
And we only dreaming
For how this will go
But maybe
One day I'll stay dream
Will turn into real things
For all that we know

We could be doing anything that we love
Just be carry by the way the wind blows off
You could be doing anything you dream of
If you believe in the things that make you strong

Someday
We'll meet on the high street
We'll love about when we worried about
But we might be
Then maybe
We'll talk about old days
We'll smile in our old ways
You'll always be part of me

We could be doing anything that we love
Just be carry by the way the wind blows off
You could be doing anything you dream of
If you believe in the things that make you strong

- Charlie
- Tak? – Uważnie obserwowałam jak jego twarz się zmienia. Uśmiech zmienił się w zamyślenie, a następnie w powagę. Zerknął pośpiesznie na mnie i chwile później jego wzrok z powrotem przeniósł się na drogę.
- Co myślisz o nas?
- O nas? Co masz na myśli?
- Myślałaś kiedyś o nas na poważnie?
- Na poważnie?
- Tak Charlie na poważnie. Chciałabyś się ze mną spotykać?
- Spotykać?
- Jeśli jeszcze raz powtórzysz po mnie to zatrzymam się i Cię wysadzę. – Powiedział surowym tonem chodź na jego ustach zagościł szeroki uśmiech. Wiedziałam, że żartuje. Nie zostawił by mnie tu. Nawet nie przekroczyliśmy jeszcze granicy Londynu.
- Ale Peeta, czy się nie spotykamy?
- Nie chodzi mi o takie spotykanie. Chodzi mi bardziej o chodzenie ze sobą.
- Ohhh o chodzenie.
- Tak o chodzenie. Ja czuje się fantastycznie w Twoim towarzystwie i wydaje mi się, że i Ty nie czujesz się najgorzej w moim. Jak się zapatrujesz na moją propozycję? – Odwrócił się w moją stronę. Najwidoczniej próbował coś wywnioskować z mojej twarzy. Lecz było to trudne gdyż w samochodzie było stosunkowo ciemno. Oświetlały nas jedynie niewielkie światła z płyty deski rozdzielczej. Chodź wpatrywałam się w niego długo i oczy były przyzwyczajone do panującego półmroku trudno było mi odczytać emocje na twarzy. Co dopiero Peeta, który patrzył się na mnie tylko chwilę. Miałabym spotykać się z Peetą. Nie. Miałabym chodzić z Peetą. 

You could be doing anything you dream of
If you believe in the things that make you strong

Maybe
I know it's just maybe
And we only dreaming
For how this will go
Just maybe
(You could be doing anything you dream of)
Maybe
Maybe

Zupełna pustka ogarnęła mój mózg. Chłopak wie jak doskonale bronie się nogami i rękami przed szufladkowaniem. Mimo tego postanowił zaryzykować. Kochany Peeta. Harry. A co z Harrym? Co z nim? Harry jest z Kendall.

***

BIP BIP
BIP BIP
BIP BIP
Kolejny poniedziałek przede mną. Jak ja nienawidzę poranków. Zwłaszcza poniedziałkowych poranków. Nie mam pojęcia co za kretyn wymyślił poniedziałek. Chyba jakiś masochista. Zanim zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Minęło chwila. Chodź nie wiem czy nie lepiej byłoby wstać od razu po budziku. Zanim jeszcze do mózgu nie dotarła wiadomość jak wczesna jest godzina. Dzisiejszy dzień będzie ciężki. Bardzo ciężki. Uczelnia. Oddanie projektu. Praca. Zakupy. Lodówka świeci pustkami. Zresztą jak zawsze. Powinnam umówić się na wizytę do weterynarza. Chyba powinnam robić listy. Jestem pewna, że zanim jeszcze przekroczę próg mojego mieszkanka o połowie już nie będę pamiętała. Delikatny makijaż. Wygodne aczkolwiek eleganckie ubranie. Jestem gotowa. Mogę iść na podbój Londynu.

***

Już 8 pm, a ja dalej siedzę w pracy. To chyba nie jest zbyt normalne, aby pracować do tak późnych godzin. No ale czego nie robi się z powodu swojej pasji? Posiedzę jeszcze 30 minut i wracam do siebie. Jeśli tego nie zrobię to mogę mieć problemu ze wstaniem rano na uczelnie. Nie minęło nawet 10 min gdy zawibrował telefon oznajmiając mi iż ktoś przysłał mi wiadomość tekstową. Ociężale podniosłam komórkę i otworzyłam ją.

„Sydney przywitało nas jak bogów. 
Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. 
Pod hotelem stoi pewnie kilka tysięcy 
ciągle krzyczących fanek. Mega szok. Harry”

Sydney piękne miasto. Nigdy tam nie byłam. Muszę rozważyć dołączenia tego miejsca do listy miast które muszę odwiedzić przed śmiercią. Zupełnie mnie nie dziwi reakcja fanek na ich przybycie do miasta. Ja trochę z nimi poobcowałam, a w dalszym ciągu jestem pod wielkim urokiem całej piątki. Mają coś w sobie. Są niczym magnez. Przyciągają wszystko wokoło. nie jestem pewna jak powinnam mu odpisać. Wymijający żarcik, a może coś zupełnie na poważnie? Może powinnam zapytać co u niego, a może po prostu ogólnikowo jak tam nastroje w zespole? Odkąd usłyszałam plotkę o nim i Kendall jakoś dziwnie się czuje. Nie jestem pewna jakiego rodzaju jest to uczucie. Na pewno jestem szczęśliwa, że on jest szczęśliwy, ale czy nie wolałabym gdyby był szczęśliwy z...

***

-Jesteś jeszcze w pracy? – Usłyszałam ten nieznoszący sprzeciwy ton i nie wiedziałam: kłamać czy mówić prawdę. Mogłam improwizować: wyszłam na zakupy, na spacer, z psem? Zaraz ja nie mam psa. Ohhh nie. Nawet we własnych myślach nie potrafię zmyślać. Jestem beznadziejna. – Charlie?
- Tak?
- Jesteś w pracy ?
- Tak. – trzy litery wystarczyły żebym przestała oddychać.
- Charlie – Jeden wyraz, jeden jęk, jedna osoba. Tylko tyle potrzebowałam, aby moje serce przestało bić. Teraz już wiedziałam, że będę miała problem. Jak mogłam mu to zrobić. Zapomniałam o naszej umowie. Zapomniałam o nim. Zapomniałam o nas. Jestem okropną osobą. Zupełnie nie zasługuje na tak wyjątkową osobę jak on. Najgorszy był ton jego głosu. Nie był zły, był rozczarowany. To było najgorsze. Wolałabym, żeby postanowił się na mnie wyżyć, nakrzyczeć, cokolwiek. Cisza w słuchawce była nie do zniesienia.
- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Naprawdę nie chciałam zrobić Ci przykrości. Posłuchaj zrobimy tak: ja już się pakuje i wracam do siebie najszybciej jak tylko się da. Przebiorę się i możemy iść. Przyjedziesz po mnie?
- Nie zdążymy.
- To nic pójdziemy na późniejszy seans.
- Ten jest ostatni.
- W takim razie pójdziemy na coś innego.
- Przecież chciałaś iść konkretnie na ten film.
- Nic się nie dzieje. Pójdziemy na coś co Ci się spodoba. Ok? – I nagle ta dobijająca cisza. W tym momencie słyszę jedynie jak serce łomocze mi w piersi ze zdenerwowania. Zupełnie jakby za karę chciało połamać mi wszystkie żebra. – Ok?
- Będę u Ciebie za 1h. Lepiej żebyś była ubrana. – Słyszałam, że się rozluźnił. Ostatnie zdanie powiedział niesamowicie uwodzicielskim głosem. Doskonale wiedział co robi. A ja doskonale wiedziałam, że w ten sposób daje mi znać iż już się na mnie nie gniewa. Byłam mu bardzo wdzięczna za fakt iż nie zamierza się nade mną już dłużej znęcać i trzymać mnie w niepewności. 

***

Makijaż musiał zostać z całego dnia, włosy także pozostawiłam rozpuszczone. Miałam zdecydowanie za mało czasu aby próbować coś z nimi zrobić. Wiedziałam, że mimo iż idziemy jedynie do kina to prawdopodobnie na kinie się nie skończy i pójdziemy jeszcze gdzieś zjeść dlatego postanowiłam założyć sukienkę, ale ponieważ zależało mi na wygodzie założyłam trampki. Piękny delikatny płaszcz dodawał mi uroku. Nie miałam zamiary brać torebki, postanowiłam gotówkę spakować do kieszonki płaszczyka. Dziś postanowiłam postawić na minimalizm. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki gdy tylko wsadziłam gotówkę do kieszeni płaszcza usłyszałam dźwięk pukania do drzwi. Podeszłam do nich szybkim krokiem. Otworzyłam drzwi, a z drugiej strony zobaczyłam pewnego siebie chłopaka.
- Chyba właśnie zobaczyłem najpiękniejszy obraz świat.
- Tak, a przez kogo jest namalowany? – Uśmiechnęłam się wychodząc z domu i zamykając drzwi na klucz.
- Sama matka natura ulepiła go swoimi palcami. – Biła od niego taka radość, że i mi mimo wielkiego zmęczenia udzieliła się. Teraz cieszyłam się każdą sekundą, każdym krokiem, każdym oddechem.
- Po raz pierwszy słyszę, żeby obraz był ulepiony. Czy to jakaś nowa technika? Nic o tym jeszcze nie słyszałam. 
- Ty to mnie lepiej nie łap za słówka tylko byś się przywitała. – Nie czekając na jakąkolwiek reakcje z mojej strony otoczył mnie swoim silnym ramieniem i przyciągnął do siebie. Do moich nozdrzy dobiegła odurzająca mieszanka perfumy i pasty do zębów. Pachniał tak pięknie, tak znajomo. Pachniał Peetą. Czułam na karku jego oddech. Odgarnął do tyłu moje włosy, a do ucha szepnął mi: 
- Pięknie dziś wyglądasz mała. – Jedyne co mogłam odpowiedzieć po tak czułym wstępie naszego dzisiejszego spotkania to: 
- Pięknie dziś pachniesz duży. – Zaśmiał się delikatnie, a jego mięśnie brzucha wprawione w drganie pod wpływem śmiechu zaczęły się poruszać przez co oboje zaczęliśmy się delikatnie kiwać. 
- Cieszę się, że się dziś widzimy. 
- Cieszę się, że Ty się cieszysz. – W tym momencie Peeta oderwał się ode mnie, delikatnie musnął swoimi warkami moje, złapał mnie za rękę i pociągną w stronę schodów. 
- Skoro ja dziś wybieram film to pójdziemy na coś bardzo ciekawego. – Widziałam w oku ten błysk który wskazywał, że ma zamiar się dziś wspaniale bawić. 
- Mam tylko nadzieję, że nie.. 

***



***
Witam wszystkie moje robaczki po przerwie świątecznej. Mam nadzieje, że odpoczęliście i macie siłę na nowy 2014 rok. Chciałabym wam życzyć wszystkiego najlepszego w nowym roku, niech spełnią się wszystkie wasze marzenia. 
Dziękuje wszystkim za wsparcie i komentarze nie będę ukrywać, że są one dla mnie MEGA WIELKĄ motywacją. Jesteście cudowni. Jak zobaczyłam 88 wejść jednego dnia to obrosłam w MEGA kolorowe piórka. Jeszcze raz bardzo dziękuje. 
Zachęcam do komentowania, pisania wiadomości prywatnych i subskrypcji opowiadania. Pamiętajcie, że na wszystko staram się odpowiadać jak najszybciej.
Do przeczytania 
xx C
***


4 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie!! Mam nadzieję że charlie będzie z Harrym a nie z Peetą. Czekam na nn.

    Zapraszam do mnie na opowiadanie o Harrym
    http://harry-styles-moim-bogiem.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że moje opowiadanie Ci się podoba. Czyżbyś nie lubiła Peety?
      Do przeczytania
      xx C

      Usuń
  2. Cudowne jest to opowiadanie! Kiedy następny rozdział? Umrę, jak nie przeczytam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę tylko nie umieraj, nie chce mieć nikogo na sumieniu. A jeśli chodzi o rozdział to zapewne będzie dziś chodź nie wiem dokładnie o której godzinie :)
      Do przeczytania
      xx C

      Usuń