***
Byłam tak zaskoczona
tym gestem, że nawet nie próbowałam się wyrwać. Najwidoczniej chłopak odczytał
to jako nieme przyzwolenie bo chwile później obejmował mnie swoim umięśnionym
ramieniem. A ja nie wiedziałam w tym momencie jak się oddycha. Zupełnie jakby było
to coś najzwyczajniej nie do ogarnięcia przez mój mózg. W tym momencie nawet
nie byłam pewna jak się nazywam. Niby wszystko było ok, mózg odbierał sygnały,
ale chyba nie potrafił ich przetwarzać. Nie jestem pewna czym jest to
spowodowane. Mięśniami obejmującymi które jednocześnie są twarde i niesamowicie
miękkie. Oszałamiającym zapachem nieznanych mi perfum które wdarły się do moich
nozdrzy. Świadomością, że Peeta właśnie mnie obejmuje. A może po prostu to we
widoki czym z jakiejś bajki działają na mnie tak odurzająco. Wtuliłam się w
ciepłe ciało, zamknęłam oczy. Nie mam pojęcia ile staliśmy. Sekundy, minuty,
godziny. A może czas się po prostu zatrzymał. Nim się zorientowałam, że chłopak
odsunął się ode mnie poczułam jak delikatny wietrzyk muska moje policzki, które
momentalnie zrobiły się zaróżowione. Popatrzył się na mnie. Zupełnie
przelotnie, jakby od niechcenia. Chwilę patrzył się gdzieś za mnie, a następnie
z powrotem swój wzrok skierował na mnie. W jego oczach odbijało się słońce
dzięki czemu wydawało się, że to jego czy świecą. Popatrzył mi w oczy.
Przeniósł swój wzrok nieco niżej. Czyżby patrzył się na moje usta? Po chwili
zastanowienia, zupełnie bez słowa odwrócił się do mnie tyłem i ruszył w stronę
swojego samochodu. A mój mózg krzyczał: „Co on robi? Jak mnie zostawi to chyba
go zabije.” Chwile czegoś szukał w samochodzie, a gdy już wracał w dłoni
trzymał małe pudełeczko.
- Gdy to zobaczyłem
pomyślałem o Tobie. Właśnie dlatego Ci kupiłem. – Popatrzyłam się na niego, a
następnie na pudełeczko i nie wiedziałam co powinnam zrobić. Nie powinnam
przyjmować od niego prezentów chodź jednocześnie pudełeczko kusiło mnie swoim pięknym
opakowaniem. Zachęcając abym po nie sięgnęła. Nigdy nie miałam silnej woli.
Więc po chwili namysłu trzymałam w swoich rękach prezent. Już miałam otwierać
gdy nagle przyszła mi do głowy pewna myśl.
- Nic
zobowiązującego?
- Nic
zobowiązującego. – Odpowiedział uśmiechając się w taki sposób, że już dawno
leżałabym roztopiona na ziemi gdybym była masłem. Delikatnie podniosłam wieczko
pudełeczka. W środku znajdowała się bardzo delikatna i piękna bransoletka. Na
cienkim rzemyku, który był w kolorze brudnego różu. Nie wiedziałam jak
zareagować na tak wspaniały prezent. Jedyne co przychodziło mi do głowy to:
- Dziękuje Peeta.
– Aleś wylewna.
Lepiej daj całusa. – Powiedział i palcem wskazał na swój policzek. Chyba nie
miałam innego wybory jak dać mu całusa. Prawda?
***
Była już późno. Z
każdej strony otaczała nas ciemność. Jedynie światła samochodu walczyły z mrokiem
nocy. Siedziałam dokiem do kierowcy bacznie go obserwując. Każdy najmniejszy
gest nie uchodził mi uwadze. Chyba wiedział, że się mu przyglądam. Jeśli
wiedział w ogóle nie dawał po sobie tego poznać. Delikatne skręcenie
kierownicą, zerknięcie w boczne lusterko, włączenie kierunkowskazu. W środku
samochodu niepostrzeżenie unosił się oszałamiający, pobudzający zmysły zapach
perfum chłopaka, który właśnie w tym momencie prowadził pojazd. W
radiu właśnie leciała piosenka Birdy Maybe:
Maybe
I know it's just maybe
And we only dreaming
For how this will go
But maybe
One day I'll stay dream
Will turn into real things
For all that we know
We could be doing anything that we love
Just be carry by the way the wind blows off
You could be doing anything you dream of
If you believe in the things that make you strong
Someday
We'll meet on the high street
We'll love about when we worried about
But we might be
Then maybe
We'll talk about old days
We'll smile in our old ways
You'll always be part of me
We could be doing anything that we love
Just be carry by the way the wind blows off
You could be doing anything you dream of
If you believe in the things that make you strong
I know it's just maybe
And we only dreaming
For how this will go
But maybe
One day I'll stay dream
Will turn into real things
For all that we know
We could be doing anything that we love
Just be carry by the way the wind blows off
You could be doing anything you dream of
If you believe in the things that make you strong
Someday
We'll meet on the high street
We'll love about when we worried about
But we might be
Then maybe
We'll talk about old days
We'll smile in our old ways
You'll always be part of me
We could be doing anything that we love
Just be carry by the way the wind blows off
You could be doing anything you dream of
If you believe in the things that make you strong
-
Charlie
-
Tak? – Uważnie obserwowałam jak jego twarz się zmienia. Uśmiech zmienił się w
zamyślenie, a następnie w powagę. Zerknął pośpiesznie na mnie i chwile później
jego wzrok z powrotem przeniósł się na drogę.
-
Co myślisz o nas?
-
O nas? Co masz na myśli?
-
Myślałaś kiedyś o nas na poważnie?
-
Na poważnie?
-
Tak Charlie na poważnie. Chciałabyś się ze mną spotykać?
-
Spotykać?
-
Jeśli jeszcze raz powtórzysz po mnie to zatrzymam się i Cię wysadzę. –
Powiedział surowym tonem chodź na jego ustach zagościł szeroki uśmiech. Wiedziałam,
że żartuje. Nie zostawił by mnie tu. Nawet nie przekroczyliśmy jeszcze granicy
Londynu.
-
Ale Peeta, czy się nie spotykamy?
-
Nie chodzi mi o takie spotykanie. Chodzi mi bardziej o chodzenie ze sobą.
-
Ohhh o chodzenie.
-
Tak o chodzenie. Ja czuje się fantastycznie w Twoim towarzystwie i wydaje mi
się, że i Ty nie czujesz się najgorzej w moim. Jak się zapatrujesz na moją
propozycję? – Odwrócił się w moją stronę. Najwidoczniej próbował coś wywnioskować
z mojej twarzy. Lecz było to trudne gdyż w samochodzie było stosunkowo ciemno.
Oświetlały nas jedynie niewielkie światła z płyty deski rozdzielczej. Chodź
wpatrywałam się w niego długo i oczy były przyzwyczajone do panującego półmroku
trudno było mi odczytać emocje na twarzy. Co dopiero Peeta, który patrzył się
na mnie tylko chwilę. Miałabym spotykać się z Peetą. Nie. Miałabym chodzić z
Peetą.
You could be
doing anything you dream of
If you believe in the things that make you strong
Maybe
I know it's just maybe
And we only dreaming
For how this will go
Just maybe
(You could be doing anything you dream of)
Maybe
Maybe
If you believe in the things that make you strong
Maybe
I know it's just maybe
And we only dreaming
For how this will go
Just maybe
(You could be doing anything you dream of)
Maybe
Maybe
Zupełna
pustka ogarnęła mój mózg. Chłopak wie jak doskonale bronie się nogami i rękami
przed szufladkowaniem. Mimo tego postanowił zaryzykować. Kochany Peeta. Harry.
A co z Harrym? Co z nim? Harry jest z Kendall.
***
BIP BIP
BIP BIP
BIP BIP
Kolejny poniedziałek przede mną. Jak ja
nienawidzę poranków. Zwłaszcza poniedziałkowych poranków. Nie mam pojęcia co za
kretyn wymyślił poniedziałek. Chyba jakiś masochista. Zanim zwlekłam się z
łóżka i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Minęło chwila. Chodź nie
wiem czy nie lepiej byłoby wstać od razu po budziku. Zanim jeszcze do mózgu nie
dotarła wiadomość jak wczesna jest godzina. Dzisiejszy dzień będzie ciężki. Bardzo
ciężki. Uczelnia. Oddanie projektu. Praca. Zakupy. Lodówka świeci pustkami.
Zresztą jak zawsze. Powinnam umówić się na wizytę do weterynarza. Chyba
powinnam robić listy. Jestem pewna, że zanim jeszcze przekroczę próg mojego
mieszkanka o połowie już nie będę pamiętała. Delikatny makijaż. Wygodne
aczkolwiek eleganckie ubranie. Jestem gotowa. Mogę iść na podbój Londynu.
***
Już 8 pm, a ja dalej siedzę w pracy. To
chyba nie jest zbyt normalne, aby pracować do tak późnych godzin. No ale czego
nie robi się z powodu swojej pasji? Posiedzę jeszcze 30 minut i wracam do
siebie. Jeśli tego nie zrobię to mogę mieć problemu ze wstaniem rano na
uczelnie. Nie minęło nawet 10 min gdy zawibrował telefon oznajmiając mi iż ktoś
przysłał mi wiadomość tekstową. Ociężale podniosłam komórkę i otworzyłam ją.
„Sydney przywitało nas jak bogów.
Nie mogę
uwierzyć w to co się dzieje.
Pod hotelem stoi pewnie kilka tysięcy
ciągle
krzyczących fanek. Mega szok. Harry”
Sydney piękne miasto. Nigdy tam nie byłam.
Muszę rozważyć dołączenia tego miejsca do listy miast które muszę odwiedzić
przed śmiercią. Zupełnie mnie nie dziwi reakcja fanek na ich przybycie do
miasta. Ja trochę z nimi poobcowałam, a w dalszym ciągu jestem pod wielkim
urokiem całej piątki. Mają coś w sobie. Są niczym magnez. Przyciągają wszystko
wokoło. nie jestem pewna jak powinnam mu odpisać. Wymijający żarcik, a może coś
zupełnie na poważnie? Może powinnam zapytać co u niego, a może po prostu
ogólnikowo jak tam nastroje w zespole? Odkąd usłyszałam plotkę o nim i Kendall jakoś dziwnie się czuje. Nie jestem pewna
jakiego rodzaju jest to uczucie. Na pewno jestem szczęśliwa, że on jest
szczęśliwy, ale czy nie wolałabym gdyby był szczęśliwy z...
***
-Jesteś jeszcze w
pracy? – Usłyszałam ten nieznoszący sprzeciwy ton i nie wiedziałam: kłamać czy
mówić prawdę. Mogłam improwizować: wyszłam na zakupy, na spacer, z psem? Zaraz
ja nie mam psa. Ohhh nie. Nawet we własnych myślach nie potrafię zmyślać.
Jestem beznadziejna. – Charlie?
- Tak?
- Jesteś w pracy ?
- Tak. – trzy litery wystarczyły żebym przestała oddychać.
- Charlie – Jeden wyraz, jeden jęk, jedna osoba. Tylko tyle
potrzebowałam, aby moje serce przestało bić. Teraz już wiedziałam, że będę
miała problem. Jak mogłam mu to zrobić. Zapomniałam o naszej umowie.
Zapomniałam o nim. Zapomniałam o nas. Jestem okropną osobą. Zupełnie nie
zasługuje na tak wyjątkową osobę jak on. Najgorszy był ton jego głosu. Nie był
zły, był rozczarowany. To było najgorsze. Wolałabym, żeby postanowił się na
mnie wyżyć, nakrzyczeć, cokolwiek. Cisza w słuchawce była nie do zniesienia.
- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Naprawdę nie chciałam zrobić Ci
przykrości. Posłuchaj zrobimy tak: ja już się pakuje i wracam do siebie
najszybciej jak tylko się da. Przebiorę się i możemy iść. Przyjedziesz po mnie?
- Nie zdążymy.
- To nic pójdziemy na późniejszy seans.
- Ten jest ostatni.
- W takim razie pójdziemy na coś innego.
- Przecież chciałaś iść konkretnie na ten film.
- Nic się nie dzieje. Pójdziemy na coś co Ci się spodoba. Ok? – I nagle
ta dobijająca cisza. W tym momencie słyszę jedynie jak serce łomocze mi w
piersi ze zdenerwowania. Zupełnie jakby za karę chciało połamać mi wszystkie
żebra. – Ok?
- Będę u Ciebie za
1h. Lepiej żebyś była ubrana. – Słyszałam, że się rozluźnił. Ostatnie zdanie
powiedział niesamowicie uwodzicielskim głosem. Doskonale wiedział co robi. A ja
doskonale wiedziałam, że w ten sposób daje mi znać iż już się na mnie nie
gniewa. Byłam mu bardzo wdzięczna za fakt iż nie zamierza się nade mną już
dłużej znęcać i trzymać mnie w niepewności.
***
Makijaż musiał
zostać z całego dnia, włosy także pozostawiłam rozpuszczone. Miałam zdecydowanie
za mało czasu aby próbować coś z nimi zrobić. Wiedziałam, że mimo iż idziemy
jedynie do kina to prawdopodobnie na kinie się nie skończy i pójdziemy jeszcze
gdzieś zjeść dlatego postanowiłam założyć sukienkę, ale ponieważ zależało mi na
wygodzie założyłam trampki. Piękny delikatny płaszcz dodawał mi uroku. Nie
miałam zamiary brać torebki, postanowiłam gotówkę spakować do kieszonki
płaszczyka. Dziś postanowiłam postawić na minimalizm. Jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki gdy tylko wsadziłam gotówkę do kieszeni płaszcza
usłyszałam dźwięk pukania do drzwi. Podeszłam do nich szybkim krokiem. Otworzyłam
drzwi, a z drugiej strony zobaczyłam pewnego siebie chłopaka.
- Chyba właśnie zobaczyłem najpiękniejszy obraz świat.
- Tak, a przez kogo jest namalowany? – Uśmiechnęłam się wychodząc z domu
i zamykając drzwi na klucz.
- Sama matka natura ulepiła go swoimi palcami. – Biła od niego taka
radość, że i mi mimo wielkiego zmęczenia udzieliła się. Teraz cieszyłam się
każdą sekundą, każdym krokiem, każdym oddechem.
- Po raz pierwszy słyszę, żeby obraz był ulepiony. Czy to jakaś nowa
technika? Nic o tym jeszcze nie słyszałam.
- Ty to mnie lepiej nie łap za słówka tylko byś się przywitała. – Nie czekając
na jakąkolwiek reakcje z mojej strony otoczył mnie swoim silnym ramieniem i
przyciągnął do siebie. Do moich nozdrzy dobiegła odurzająca mieszanka perfumy i
pasty do zębów. Pachniał tak pięknie, tak znajomo. Pachniał Peetą. Czułam na
karku jego oddech. Odgarnął do tyłu moje włosy, a do ucha szepnął mi:
- Pięknie dziś wyglądasz mała. – Jedyne co mogłam odpowiedzieć po tak czułym
wstępie naszego dzisiejszego spotkania to:
- Pięknie dziś pachniesz duży. – Zaśmiał się delikatnie, a jego mięśnie
brzucha wprawione w drganie pod wpływem śmiechu zaczęły się poruszać przez co
oboje zaczęliśmy się delikatnie kiwać.
- Cieszę się, że się dziś widzimy.
- Cieszę się, że Ty się cieszysz. – W tym momencie Peeta oderwał się ode
mnie, delikatnie musnął swoimi warkami moje, złapał mnie za rękę i pociągną w
stronę schodów.
- Skoro ja dziś wybieram film to pójdziemy na coś bardzo ciekawego. –
Widziałam w oku ten błysk który wskazywał, że ma zamiar się dziś wspaniale
bawić.
- Mam tylko nadzieję,
że nie..
***
Witam wszystkie moje robaczki po przerwie świątecznej. Mam nadzieje, że odpoczęliście i macie siłę na nowy 2014 rok. Chciałabym wam życzyć wszystkiego najlepszego w nowym roku, niech spełnią się wszystkie wasze marzenia.
Dziękuje wszystkim za wsparcie i komentarze nie będę ukrywać, że są one dla mnie MEGA WIELKĄ motywacją. Jesteście cudowni. Jak zobaczyłam 88 wejść jednego dnia to obrosłam w MEGA kolorowe piórka. Jeszcze raz bardzo dziękuje.
Zachęcam do komentowania, pisania wiadomości prywatnych i subskrypcji opowiadania. Pamiętajcie, że na wszystko staram się odpowiadać jak najszybciej.
Świetne opowiadanie!! Mam nadzieję że charlie będzie z Harrym a nie z Peetą. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na opowiadanie o Harrym
http://harry-styles-moim-bogiem.blogspot.com/?m=1
Ciesze się, że moje opowiadanie Ci się podoba. Czyżbyś nie lubiła Peety?
UsuńDo przeczytania
xx C
Cudowne jest to opowiadanie! Kiedy następny rozdział? Umrę, jak nie przeczytam! <3
OdpowiedzUsuńProszę tylko nie umieraj, nie chce mieć nikogo na sumieniu. A jeśli chodzi o rozdział to zapewne będzie dziś chodź nie wiem dokładnie o której godzinie :)
UsuńDo przeczytania
xx C