poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 1 - "Cold Coffee"

***
Jest tak ciemno. Jestem w lesie. Prawie nic nie widzę. Mam na sobie piżamę. Co ja robię w lesie w piżamie? Dlaczego ja w ogóle jestem w lesie. Nagle słyszę, że ktoś idzie za mną. Słyszę ciężkie kroki i ogromnie głośny oddech. Słyszę go tuż za sobą. I wtedy zaczynam uciekać. Biegnę i biegnę i biegnę. Tak strasznie bolą mnie nogi, ale nie mogę przestać biec bo wtedy mnie złapie. Jak to możliwe, że on jest cały czas za mną? Czego on ode mnie chce? Dlaczego cały czas za mną biegnie? Dlaczego nie może przestać? Potykam się i upadam. I czuje, że on się zbliża. Jest już tuż za mną. Słyszę, że wyciąga do mnie rękę.
Nagle budzę się cała mokra. Gdzie ja jestem? Boże gdzie ja jestem? Trwa chwilę zanim moje oczy przyzwyczają się do ciemności. Jestem w swoim mieszkaniu. I siedzę na łóżku. Znów miałam ten sen. Próbuje wziąć kilka głębokich wdechów, ale jestem sparaliżowana przez strach.
Zegarek? Która jest godzina? Gdzie ten cholerny zegarek? 4.30am Tak wcześnie? Może jeszcze chwile pośpię? Kładę się, ale sen nie przychodzi. Jest 6.30am kiedy postanawiam, że to nie ma sensu. Lepiej wstać i wziąć kąpiel. Zajęcia mam od 9.00 o 8.00 muszę wyjść z domu. Dojazd do Royal Academy of Arts nie jest taki łatwy. W końcu to ścisłe centrum Londynu. Wzięłam kąpiel, zjadłam musli, kawa w moim ulubionym kubku była wypita w połowie.
7.40 czas założyć coś na siebie i wychodzić. Standardowo czarne rurki, czarne Conversy, beżowy sweterek, plecak, czapka, teczka prawie tak wysoka jak ja.
7.50 klucze, gdzie są moje klucze? Gdzie te cholerne klucze? Nigdy ich nie ma jak ich potrzebuje. Chwila. Gdzie je ostatnio widziałam? Kanapa? Są! Na szczęście.


***

Stoję w długiej kolejce w Sturbuks. Ughhh jak ja nienawidzę kolejek. Jak się nie pospieszą to się spóźnię. Przeżyłam dzisiejsze zajęcia chodź dzień nie zaczął się najlepiej. Myślę, że to dzień z kategorii: „po prostu przeżyj”. Kolejka posuwa się tak wolno, że gdyby były to zawody, a obok mnie sunął ślimak właśnie dublował by kolejne okrążenie. O 18 muszę być w redakcji jak tak dalej pójdzie to będę bardzo spóźniona.
- Dzień dobry, co dla Pani? – wyrwał mnie z zamyślenia przystojny pracownik kawiarni
- Dzień dobry poproszę największą kawę mrożoną o smaku waniliowym z mlekiem sojowym.
- Ok, mogę jeszcze prosić pani imię?
- Charlie
-Proszę chwile poczekać.
Czekałam na swoją kawę i w myślach robiłam listę zakupów: dwie bułki, masło, kawa.. Może uda mi się jeszcze wstąpić do sklepu gdy będę wracała, dobrze byłoby zrobić zakupy bo w lodówce tylko światło
- Charlie? – zapytała dziewczyna z wyciągniętą do mnie kawą
- Tak, dziękuje. Miłego dnia
- Dziękuje i nawzajem. – Wzięłam od dziewczyny swoją kawę i zaczęłam kierować się w stronę wyjście gdy usłyszałam pierwsze takty piosenki „Counting Stars” Onerepublic dlatego otworzyłam torebkę i zaczęłam szukać swojego telefonu. Zawsze gdy czegoś potrzebuje to oczywiście znajduje się to na samym dnie plecaka. Po długich poszukiwaniach już miałam ją w ręce gdy nagle BUM. Zachwiało mną na tyle mocno, że gdyby nie silna dłoń która mnie złapała na pewno w tym momencie miałabym bliskie spotkanie z podłogą w Sturbuks. Niestety nie obyło się bez katastrofy. Moja tyle co zamówiona kawa opuściła brzegi kubka zatrzymując się na moim białym sweterku. No nie mogę, zaraz wybuchnę, co za niezdara wlazła we mnie, a ja muszę jeszcze jechać do redakcji. Przecież nie mogę się tak pokazać. Z każdą sekundą narastała we mnie frustracja. A już myślałam, że dzisiejszy dzień z kategorii : „po prostu przeżyj” zaliczę do udanych.
- Kurcze no jak ty chodzisz, popatrz jak ja teraz wyglądam. Zmiana kolory sweterka wcale nie była potrzebna. – wyrzuciłam z siebie z prędkością światła
- No sorry, ale to ty idziesz nie patrząc przed siebie. Gdybyś nie próbowała przekopać się do czegoś w swoim plecaku to nic by się nie stało. – powiedział jakiś zachrypnięty głos
No tak jeszcze tego mi brakowało, żeby ktoś mnie dziś upominał. Wtedy podniosłam oczy a zobaczyłam chłopaka w czarnych Ray Banach i czapce z daszkiem spod której wystawały kręcone włosy.
- Ej, nie pouczaj mnie. Skoro mnie widziałeś to mogłeś trochę bardziej uważać. – mój ton był coraz bardziej opryskliwy.
- Zauważyłem Cię w ostatniej chwili. Nie zdążyłem się odsunąć bo parłaś przed siebie niczym czołg – tego już było zdecydowanie za wiele. Porównał mnie do czołgu? Ja mu pokaże.
- A co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Myślisz że można mówić tak do dziewczyny? Do kogokolwiek? – byłam pewna że moja twarz zaczęła robić się czerwona ze złości.
- Ok, ok. Przepraszam nie chciałem Cię urazić. Po prostu mam gorszy dzień i nie jestem dziś super miły. – czyżbym usłyszała w jego głosie nutkę skruchy. Popatrzyłam na niego groźnie, ale rzeczywiście nie wyglądał najlepiej. Przecież nie tylko mi zdarzają się gorsze dni.
- Jasne. – powiedziałam i odwróciłam się na pięcie w stronę kasy aby ponownie powtórzyć zamówienie. Gdy się rozejrzałam odniosłam wrażenie, że nikt nie zauważył co się stało. Szybko podeszłam do kasy i ponownie poprosiłam o kawę. Zaraz za mną stał chłopak który przyczynił się do faktu że po raz drugi składałam zamówienie na ulubioną kawę.
- Ja zapłacę – usłyszałam za sobą
- Nie, dzięki. Wystarczy że tym razem będziesz trzymał się z dala ode mnie i mojej kawy.
- Ohhhh, daj spokój. Przecież to był przypadek. Nie chciałem zrobić Ci nic złego.
- Powiedziałam już, że nie ma sprawy – i odwróciłam się żeby zapłacić.
- Kawę mrożoną poproszę – usłyszałam jak składa swoje zamówienie. – A więc mleko sojowe? Nie tolerujesz laktozy? – Zapytał chłopak. On chyba nie ma zamiaru mi odpuścić. Mógłby się odczepić i nie zawracać mi głowy
- Yhymm – burknęłam mając nadzieje, że zrozumie iż nie mam ochoty z nim rozmawiać. W tej samej chwili dostaliśmy jednocześnie nasze zamówienia.
- Mogę Ci jakoś pomóc? Jest mi bardzo przykro z powodu tego co się stało. Może Cię podwiozę gdzie będziesz chciała lub zapłacę za czyszczenie bluzki?
- Sweterka. No chyba nie sądzisz, że wsiądę do samochodu z zupełnie obcą osobą? Przecież możesz być seryjnym mordercą lub kimś tego pokroju. – On chyba nie sądził, że mogłabym się zgodzić na jego propozycje ?
- Seryjnym morderca? I sądzisz, że chodziłbym ulicami Londynu w środku dnia? I dlaczego w ogóle seryjnym mordercom? Wyglądam jak ktoś niezrównoważony psychicznie? – Popatrzyłam na niego i podniosłam jedną brew. Czy na pewno chciał znać odpowiedź na swoje pytanie? – Serio wyglądam jak seryjny morderca?
- Jesteś pewien, że chcesz znać odpowiedź? – Mój humor zaczynał się poprawiać z każdą minutą. Widziałam, że chłopak zaczął się denerwować. A ja zaczęłam sobie z niego drwić. Nie wyglądał na seryjnego mordercę, ale przecież nie mogłabym wsiąść do samochody kogoś zupełnie obcego prawda?
- Posłuchaj spisz sobie numer rejestracyjny i wyślij do kogoś żeby mieć pewność, że nic Ci nie zrobię.
- Co Ci tak zależy? Nie rozumiem tego. – To było naprawdę dziwne. Dlaczego tak bardzo się upierał, żeby mi pomóc.
- Po prostu chce Ci jakoś wynagrodzić tę bluzkę, a nie pozwoliłaś mi zapłacić za kawę.
- Sweterek. Ok. - Wsiadłam do czarnego Range Rovera z przyciemnianymi szybami.
- Czarny samochód z przyciemnianymi szybami? I mam uwierzyć, że nie jesteś seryjnym mordercą? – Chłopak odwrócił głowę w moją stronę ale okulary i czapka przesłaniały większość twarzy.
- To tylko kwestia bezpieczeństwa. Jaki adres?
- Butcher Row 20, obok St. James Garden
- Ok, już się robi – i zaskakująco płynnie włączył się do ruchu. Siedzieliśmy w ciszy gdy postanowił włączyć radio. W samochodzie rozbrzmiała słodka muzyka "Cold Coffee" w wykonaniu Eda Sheeran'a:


She's like cold coffee in the morning
I'm drunk off last night’s whisky and coke
She'll make me shiver without warning
And make me laugh as if I'm in on the joke
And you can stay with me forever
Or you could stay with me for now


No nie powiem piosenka idealnie wpasowała się w nastrój panujący w samochodzie. Chłopak zaczął bardzo cicho śpiewać:

Tell me if I'm wrong
Tell me if I'm right
Tell me if you need a loving hand
To help you fall asleep tonight
Tell me if I know
Tell me if I do
Tell me how to fall in love the way you want me to

I'll wake with coffee in the morning
But she prefers two lumps of sugar and tea
Outside the day is up and calling
But I don't have to be so, please go back to sleep

Stay with me forever
Or you could stay with me for now

Tell me if I'm wrong
Tell me if I'm right
Tell me if you need a loving hand
To help you fall asleep tonight
Tell me if I know
Tell me if I do
Tell me how to fall in love the way you want me to

'Cause I love the way you wake me up
For goodness sake will my love not be enough?

Tell me if I'm wrong
Tell me if I'm right
Tell me if you need a loving hand
To help you fall asleep tonight
Tell me if I know
Tell me if I do
Tell me how to fall in love the way you want me to

Tell me if I'm wrong
Tell me if I'm right
Tell me if you need a loving hand
To help you fall asleep tonight
 

Siedziałam obok chłopaka. Zamknęłam oczy, słuchałam jego fantastycznego głosu i piłam kawę.
- Oszzz kurwa, zapomniałem się przedstawić!. – Zakrztusiłam się kawą z wrażenia. Chwile trwało zanim doszłam do siebie. Kilka głębszych oddechów i było w miarę okej. W samochodzie było słychać tylko mój głośny oddech.
- Masakra. Ty jednak chcesz zrobić mi krzywdę. No nie sądziłam, że jednego dnia może spotkać mnie tyle rzeczy, a przecież dzień się wcale nie skończył.
- Przepraszam. Naprawdę nie chciałem.. nie chce zrobić Tobie nic złego. Może źle to wszystko wygląda dla postronnego obserwatora, ale  ja naprawdę nie mam złych zamiarów.
- Hahaha – nie potrafiłam inaczej, po prostu zaczęłam się śmiać. Ktoś z boku naprawdę mógł pomyśleć, że ten chłopak chce mi coś zrobić. Nie wiem dlaczego tak zareagowałam. To chyba zmęczenie. – Przepraszam. Jestem już tak zmęczona, że nie kontroluje odruchów. Ja naprawdę nie chcę się z Ciebie śmiać.
- Ohhh to jest naprawdę dziwne.
- Tak wiem. Przepraszam. Hahaha – Po chwili zapadła cisza. A w radiu leciała piosenka "Paradise" grana przez Coldplay


When she was just a girl
She expected the world
But it flew away from her reach
And the bullets catch in her teeth
Life goes on, it gets so heavy
The wheel breaks the butterfly
Every tear a waterfall
In the night the stormy night she'll close her eyes
In the night the stormy night away she'd fly

Kiedy była jeszcze dziewczynką, spodziewała się takiego świata. Ale on wymknął się jej z rąk, więc musiała zaciskać zęby. Życie się toczy i robi się coraz cięższe. Po trupach dąży się do celu. Każda łza jest jak wodospad. Tej nocy, tej burzliwej nocy, ona zamknęła oczy.
Nim się spostrzegłam byliśmy już pod budynkiem. Cieszę się, że nie musieliśmy rozmawiać. Nie mam dziś nastroju na pogawędkę z nieznajomym.
- Dziękuje, że mnie podwiozłeś do pracy. – Powiedziałam z wymuszonym uśmiechem. W myślach krążyła mi jedynie myśl: „trzymaj się jest piątek, jeszcze tylko redakcja i będziesz wracać do domu”. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę ogromnych, szklanych drzwi.
- Poczekaj. O której kończysz? Odwiozę Cię do domu. Przecież już jest późno.
- Posłuchaj mnie. Fajnie, że mnie podwiozłeś. Bardzo CI za to dziękuje, ale na tym kończymy naszą małą znajomość. Lepiej daj mi spokój. – Nawet nie starałam się być miła. Po prostu chciałam żeby sobie poszedł. Byłam niegrzeczna doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale ja po prostu nie miałam siły być miła.
- No daj spokój, odwiozę Cię. Nie będziesz wracała po nocy sama. O której?
- 9.00pm może, nie jestem pewna – powiedziałam i ruszyłam do drzwi nie czekając na jakąkolwiek reakcje. Nie miałam siły się dłużej kłócić. Nie miałam ani siły ani czasu.


***




***

Do przeczytania 
xx C
***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz