niedziela, 15 września 2013

Prolog

***

Znów było słychać krzyki i płacz dzieci. Z pozoru normalna rodzina. Mąż prezes renomowanej firmy, żona która zajmowała się domem i dwójką dzieci. A tak naprawdę koszmar każdego dziecka, każdej uczuciowej osoby. Mężczyzna przychodził do domu pijany i wszczynał awantury. Wystarczył byle pretekst aby podniósł rękę na swoją żonę. Bo obiad jest za zimny. Bo jego koszule są niewyprasowane. Bo dzieci za głośno się bawią. Nie kontrolował siebie. Nie kontrolował tego co robi. Nie kontrolował tego co mówi. A robił i mówił okropne rzeczy. Nikt nie powinien tego przechodzić. Takich przeżyć nie życzy się nawet największemu wrogowi. Dzisiejszy dzień był jednym z wielu w których można było usłyszeć straszne krzyki oraz płacz niewinnych dzieci. Lecz tego dnia coś się zmieniło. Coś pękło. Jakieś przysłowiowe mleko się wylało.
- Mamusiu tak bardzo Cię proszę ucieknijmy od tatusia. – mówiła mała dziewczynka która przytulała się do swojej rodzicielki. – Nie chcę aby tatuś Cię krzywdził.
- Dobrze kochanie, uciekniemy od tatusia. – Mówiąc to jeszcze nie wiedziała jak to zrobi. Nie miała pojęcia jak dadzą sobie radę. Miała dwójkę dzieci i nigdy nie pracowała. Co prawda skończyła studia, ale nie odbyła praktyk. Na ostatnim roku studiów wyszła za swojego ukochanego i nie nigdy nie musiała pracować. To on utrzymywał rodzinę. Ona musiała się tylko zająć prowadzeniem domu i wychowywaniem ich dzieci. Wiedziała jedynie, że dłużej nie zniesie takiego życia. Wiedziała, że jedynym wyjściem jest odejść od niego i zabrać ze sobą dzieci. Niesamowicie bała się, że zacznie szukać jej i dzieci. Ale nie mogła pozwolić aby jej dzieci wychowywały się w takiej rodzinie.

***

- Matthew musisz mi pomóc
- Ana stało się coś?
- Posłuchaj wytłumaczę Ci wszystko jak tylko się spotykamy. Ale bardzo Cię proszę nie mów nikomu o tym, że do Ciebie dzwoniłam i prosiłam Cię o pomoc. Nie pytaj o szczegóły po prostu musisz mi pomóc. Wyjaśnię wszystko gdy się spotkamy.
- Dobrze Ano, czego ode mnie oczekujesz?
- Muszę uciec z dziećmi jak najdalej od Charles'a.
- Ana co się dzieje?
- Proszę Cię Matthew nie pytaj teraz o to.
- Ok, zadzwoń jutro o 12. Postaram się wszystko załatwić.

***

- Lot masz za dwa dni. Z John F Kennedy Intl i wylądujecie na Londyn Heathrow. Wylot macie o 11 pamiętaj, że musicie być wcześniej na odprawie. W Londynie będziecie w nocy. Wyjadę po was na lotnisko.
- Dobrze bardzo Ci dziękuje za pomoc Matthew
- Pamiętaj dwa dni. Godzina 11. Będę na was czekał na lotnisku.
- Dziękuje
- Nie ma problemu Ana. Od czego jest rodzina.
- Matthew?
- Tak?
- Kocham Cię
- Ja Ciebie też mała

***

- Wujkuuu!
- Cześć robaczki, co tam u was? Stęskniliście się za starym wujkiem?
- Ohhh wujaszku przecież nie jesteś stary – odpowiedział pewnie chłopiec
- Cieszę się, że jeszcze o mnie tak myślisz John – powiedział mężczyzna – Jak minął wam lot?
- Było super, dostałam sok pomarańczowy – wykrzyczała z wielkim entuzjazmem mała blond księżniczka
- Wspaniale. W takim razie zbierajmy się. – Powiedział mężczyzna wziął bagaże od swojej siostry i posyłając jej pokrzepiający uśmiech ruszył za dziećmi.

***

- Ana jak to możliwe, że nigdy mi o tym nie powiedziałaś?!
- Matthew proszę nie krzycz na mnie.
- A dzieci? Co z nimi? Czy na nie też podnosił rękę?
- Nie.
- Dlaczego nic nie powiedziałaś? Dlaczego nie odeszłaś od niego wcześniej? Od jak dawna Cię bije?
- Ohhh Matt proszę Cię.
- Ana!
- 6 lat
- Co? 6 lat? I ty nic z tym nie zrobiłaś? Przecież mogłaś odejść wcześniej! Przecież powinnaś odejść 6 lat temu.
- Wtedy nie miałabym Charlie. Miałabym tylko John'a.
- Jezu Ana dlaczego na to wszystko pozwalałaś?
- Ponieważ go kocham, a on kocha mnie.
- Kocha Cię tak bardzo, że jedyny sposób w jaki potrafi to okazać to pięści?
- Proszę Cię Matthew.
- Ok, ale powiedz mi jedno. Co się zmieniło, że postanowiłaś od niego odejść?
- Dzieci mnie o to poprosiły.
- Ok, posłuchaj masz komórkę?
- Tak.
- Wyciąg z niej kartę sim, najlepiej całkiem wyłącz. Jutro kupimy Ci nową. Charles na pewno będzie Cię szukał.

***

- Gdzie ona jest! Gdzie są moje dzieci!
- Uspokój się. Ten krzyk nic Ci nie da. Nie ma jej tu. Wyjechała. Miała dość swojego życia. Przyleciała tu spędziła jeden dzień i gdzieś wyjechała.
- Gdzie!
- Nie wiem nic mi nie powiedziała. Nic nie wytłumaczyła. Może ty będziesz na tyle łaskawy i wytłumaczysz?
Trzydziestoośmioletni mężczyzna wyszedł z biura strzelając przy tym drzwiami.

***

- Posłuchaj wszystko będzie dobrze. Po prostu nie możesz się z nim kontaktować. On był dziś w moim biurze. Nie wiem jak długo zamierza być w Londynie. Musisz uważać. Nie wychodź z domu. Nie otwieraj nikomu drzwi. To zbyt niebezpieczne. Był bardzo wkurzony gdy wychodził z mojego biura.
- Boże dzieci ciągle pytają gdzie jest Charles i kiedy go zobaczą. Nie wiem co mam im powiedzieć.
- Powiedz, że jest daleko i nigdy już nie wróci. Przyzwyczają się to twardziele.

***

Do przeczytania 
xx C
***

2 komentarze:

  1. Szykuje się fajne opowiadanie :)) - Buraczek :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że Ci się spodoba
      Do następnego komentarza
      xx C

      Usuń