***
Nieoczekiwanie zalał mnie smutek. Wdarł się niepostrzeżenie i nie chciał ustąpić. Wpłynęłam na ocean bólu. Woda w nim wrzała, a drugi brzeg znajdował się tak daleko, że nie mogłam uwierzyć w to że istnieje naprawdę, a co dopiero go dojrzeć. Topiłam się. Nie wiedziałam już gdzie jest dno, a gdzie powierzchnia. W tym momencie było mi wszystko jedno. Nie widziałam sensu w szukaniu powietrza. Chciałam się utopić. Może wtedy przestanie tak bardzo boleć?
Siedziałam w łóżku i tuliłam jego poduszkę do czasu gdy jego zapach został zastąpimy moim. Spałam w fotelu na którym przesiadywał u mnie gdy pracował do czasu aż wycisnęły się w nim moje kształty zamiast jego. Przemierzałam boso mieszkanie w osobistym żalu, którym nie mogłam się z nikim podzielić. A może po prostu nie chciałam?
Siedziałam w jego ulubionych miejscach i załatwiałam sobie kolejną porcje omamów.
Jego zapach.
Jego dotyk.
Jego dotyk.
Jego pocałunki.
Byłam niczym narkoman. Potrzebowałam kolejnej działki. Problemem polegał na tym, że mój diler zniknął i miał się już więcej nie pokazywać. A ja w żadnym wypadku nie byłam na to przygotowana ani fizycznie ani psychicznie. Nie mam pojęcia ile razy słuchałam wiadomości głosowej którą zostawił mi w dzień wyjazdu do mojej mamy: "Kochanie spóźnię się jakieś 5 minut. Są ogromne korki. Zawsze będę Cię kochał." Żyłam niczym zawieszona. W sumie trudno nazwać to życiem. Egzystowałam. To bardziej odpowiednie słowo. Z powodu wypadku nie musiałam chodzić ani do pracy ani do szkoły. Jedyne co robiłam całymi dniami to siedziałam, leżałam i myślałam. Miałam lepsze i gorsze dni, ale teraz wszystkie zlewały się w jeden wielki nieodparty ból. Zostałam wypisana ze szpitala. Nie jestem pewna czy było to słuszne. W szpitalu przynajmniej podawali mi bardzo mocne środki przeciwbólowe. Nie czułam się tak okropnie jak teraz. Nie obchodziły mnie osoby które pojawiały się w moim mieszkaniu. Zbędne marionetki, które próbowały udawać, że wszystko jest ok. Że nie miałam wypadku. Że mój...
Nic i nikt mnie nie obchodził. Chciałam jedynie żeby dali mi święty spokój. Chciałam ciszy i spokoju. Chciałam zatopić się w swoim smutku. Chciałam zobaczyć Peete. Chciałam umrzeć.
Nic i nikt mnie nie obchodził. Chciałam jedynie żeby dali mi święty spokój. Chciałam ciszy i spokoju. Chciałam zatopić się w swoim smutku. Chciałam zobaczyć Peete. Chciałam umrzeć.
***
Nie miałem zamiary po raz kolejny bezskutecznie walić w drzwi. Postanowiłam załatwić to z innej strony. Porozmawiałem z Liam'em, a on pociągnął za sznurki i dostałem numer telefonu do matki Charlie. Okazało się że wczoraj wyjechała na dwa dni do York, aby załatwić swoje sprawy. Gdy dowiedziała się, że zamierzam zajrzeć do Charlie bardzo się ucieszyła. Okazało się, że klucz leży pod wycieraczką. Dlaczego o tym nie pomyślałem? Chyba byłoby to zbyt banalne rozwiązanie. I tak oto stoję przed drzwiami i po raz pierwszy od dłuższego czasu nie muszę się dobijać. Gdy wyszło na jaw gdzie jadę wszyscy chcieli zabrać się ze mną. Nie wydawało mi się to najlepszym wyjściem. Powinienem sam sprawdzić jak się trzyma.
Złapałem za klamkę i przekręciłem klucz. Było już po 8 p.m. a całe mieszkanie było skąpane w mroku. Zupełnie jakby nikogo w nim nie było i przez chwilę tak pomyślałem, ale potem usłyszałem cichy płacz. Ponieważ nie znałem rozkładu mieszkania zaświeciłem światło wymacane na oślep i zacząłem szukać skąd dochodzi szloch.
Złapałem za klamkę i przekręciłem klucz. Było już po 8 p.m. a całe mieszkanie było skąpane w mroku. Zupełnie jakby nikogo w nim nie było i przez chwilę tak pomyślałem, ale potem usłyszałem cichy płacz. Ponieważ nie znałem rozkładu mieszkania zaświeciłem światło wymacane na oślep i zacząłem szukać skąd dochodzi szloch.
***
- Charlie ? - Usłyszałam swoje imię a w następnej sekundzie poczułam jak ktoś wdrapuje się na łóżko i przytula mnie z całej siły.
Przez chwilę nie potrafiłam złapać oddechu.
Przez chwilę myślałam że wszystko było tylko złym snem.
Przez chwilę myślałam że przytula mnie Peeta.
Przez chwilę nie potrafiłam złapać oddechu.
Przez chwilę myślałam że wszystko było tylko złym snem.
Przez chwilę myślałam że przytula mnie Peeta.
Tylko przez chwilę.
Silne ramiona przyciągnęły mnie do siebie. Nie protestowałam. Nie miałam siły. Jedyne na co mnie stać w tej chwili to oddychać. Starałam wtopić się w niego. Tak bardzo chciałam żeby to ciepło i spokój przeszły na mnie. Nie chciałam już czuć bólu. Pragnęłam odciąć się od świata. Pragnęłam zapomnieć. A on nic nie mówił. Jedynie trzymał mnie przy sobie. I przez chwilę, przez małą sekundę świat się zatrzymał. A ja poczułam, że może jeszcze kiedyś będę szczęśliwa.
Silne ramiona przyciągnęły mnie do siebie. Nie protestowałam. Nie miałam siły. Jedyne na co mnie stać w tej chwili to oddychać. Starałam wtopić się w niego. Tak bardzo chciałam żeby to ciepło i spokój przeszły na mnie. Nie chciałam już czuć bólu. Pragnęłam odciąć się od świata. Pragnęłam zapomnieć. A on nic nie mówił. Jedynie trzymał mnie przy sobie. I przez chwilę, przez małą sekundę świat się zatrzymał. A ja poczułam, że może jeszcze kiedyś będę szczęśliwa.
Przez krótką chwilę po przebudzeniu wydaje mi się że wszystko jest na swoim miejscu. A potem zostaje uderzona przez falę wspomnień. I już wiem, że nic nie jest ok.
Zaręczyny
Podróż
Deszcz
Wypadek
Peeta
Nie wiem ile czasu minęło. Nie wiem która jest godzina. Nie wiem czy jest dzień czy noc. Z powodu zasuniętych rolet, które nie przepuszczają światła nie mam pojęcia czy pora na śniadanie czy na kolacje. W zasadzie nie interesuje mnie to. Słyszę obok siebie miarowy oddech. Pewnie śpi. Odwracam się do niego, żeby się upewnić. Gdy odwracam się widzę intensywnie niebieskie tęczówki. Śledzą każdy mój ruch. Zupełnie jakby próbowały mnie zeskanować. Próbuje się uśmiechnąć, ale raczej jest to grymas niż uśmiech. Nie bardzo wiem jak powinnam się zachowywać.
- Jak się czujesz? - Jak się czuje? Niczym maluch staranowany przez czołg. Jak rozbita szklanka, Która już nie będzie taka sama mimo próby sklejenia jej. Zupełnie jakby odcięli mi rękę lub nogę tyle że jest jeszcze gorzej bo ja nie mam serca.
- Dobrze - Odpowiadam, a gdy spoglądam w te niebieskie tęczówki widzę jedynie dezaprobatę. Wie, że skłamałam, ale w tym momencie nic mnie to nie obchodzi. Nie mam ochoty rozmawiać o tym. O NIM.
- Nie musimy teraz o tym rozmawiać. - Zupełnie jakby czytał w moich myślach. - Ale musimy coś zjeść. Umieram z głodu.
- Nie jestem głodna. Nie mam ochoty nic jeść.
- Wiem i rozumiem co nie zmienia faktu że musisz jeść. Chodź pomogę Ci. - Powiedział i nie czekając na moją reakcję przyciągnął mnie do siebie i wziął na ręce. Zaniósł do kuchni, posadził na krześle i włączył radio.
Zaręczyny
Podróż
Deszcz
Wypadek
Peeta
Nie wiem ile czasu minęło. Nie wiem która jest godzina. Nie wiem czy jest dzień czy noc. Z powodu zasuniętych rolet, które nie przepuszczają światła nie mam pojęcia czy pora na śniadanie czy na kolacje. W zasadzie nie interesuje mnie to. Słyszę obok siebie miarowy oddech. Pewnie śpi. Odwracam się do niego, żeby się upewnić. Gdy odwracam się widzę intensywnie niebieskie tęczówki. Śledzą każdy mój ruch. Zupełnie jakby próbowały mnie zeskanować. Próbuje się uśmiechnąć, ale raczej jest to grymas niż uśmiech. Nie bardzo wiem jak powinnam się zachowywać.
- Jak się czujesz? - Jak się czuje? Niczym maluch staranowany przez czołg. Jak rozbita szklanka, Która już nie będzie taka sama mimo próby sklejenia jej. Zupełnie jakby odcięli mi rękę lub nogę tyle że jest jeszcze gorzej bo ja nie mam serca.
- Dobrze - Odpowiadam, a gdy spoglądam w te niebieskie tęczówki widzę jedynie dezaprobatę. Wie, że skłamałam, ale w tym momencie nic mnie to nie obchodzi. Nie mam ochoty rozmawiać o tym. O NIM.
- Nie musimy teraz o tym rozmawiać. - Zupełnie jakby czytał w moich myślach. - Ale musimy coś zjeść. Umieram z głodu.
- Nie jestem głodna. Nie mam ochoty nic jeść.
- Wiem i rozumiem co nie zmienia faktu że musisz jeść. Chodź pomogę Ci. - Powiedział i nie czekając na moją reakcję przyciągnął mnie do siebie i wziął na ręce. Zaniósł do kuchni, posadził na krześle i włączył radio.
I think I want you more than want
And no I need you more than need
I want to hold you more than hold
When you stood in front of me
I think you know me more than know
And you see me more than see
I could die now more than die
Every time you look at me
Well I've seen you in jeans with no make-up on
And I've stood there in awe as your date for the prom
I'm blessed as a man to have seen you in white
But I've never seen anything quite like you tonight
No, I've never seen anything quite like you
When it's right it's more than right
Those you feel it more than feel
I could take this moment now
Ride into the great with me
I've seen you in jeans with no make-up on
And I've stood there in awe as your date for the prom
I'm blessed as a man to have seen you in white
But I've never seen anything quite like you tonight
No, I've never seen anything quite like you tonight
No, I've never seen anything quite like you tonight
A ja z każdym kolejnym wersem piosenki coraz bardziej zapadałam się w siebie. I nie wiem jak ale kolejne łzy poleciały same. A już myślałam że wypłakałam wszystkie które miałam. Usłyszałam włączony ekspres do kawy i dźwięk otwieranej lodówki.
- Coś czuje że nic tu nie zjemy. - Przez łzy widzę jak się do mnie odwraca. - Charlie co się stało? - Jedyne co usłyszałam w jego głosie to przerażenie. Podszedł do mnie i przytulił mnie z całej siły.
- Coś czuje że nic tu nie zjemy. - Przez łzy widzę jak się do mnie odwraca. - Charlie co się stało? - Jedyne co usłyszałam w jego głosie to przerażenie. Podszedł do mnie i przytulił mnie z całej siły.
And your eyes are in your eyes
And my heart's in our hearts
Sometimes words just ain't enough
For this love that's more than love
Well I've seen you in jeans with no make-up on
And I've stood there in awe as your date for the prom
I'm blessed as a man to have seen you in white
But I've never seen anything quite like you tonight
No, I've never seen anything quite like you tonight
No, I've never seen anything quite like you tonight
Twoje oczy odbijają się w moich
I moja miłość jest w naszych sercach
Czasem słowa nie wystarczają
Dla tej miłości
- Słuchaliśmy tej piosenki gdy ... - Nie musiałam kończyć. Wiedział co chce powiedzieć. Jedyną jego reakcją na moje łzy i słowa było wzmocnienie uścisku.
***
***
Mam nadzieje, że podoba się wam rozdział. Jak myślicie kto przyjechał do Charlie?
Do przeczytania
xx C
***
Genialny blog, znalazłam go nie dawno, ale to jeden z najlepszych blogów, które przeczytałam ( a przeczytałam naprawdę dużo :D )
OdpowiedzUsuńA ten rozdział, po prostu brak mi słów. Wystarczy, że powiem, że aż się popłakałam ;3
Myślę, że to Niall <3
Pozdrawiam ;)
Twoje słowa są niczym miód na moje serce :) Mega się ciesze że moje opowiadanie przypadło Ci do gustu. A co do Niall'a to masz racje xD
UsuńDo następnego komentarza
xx C