poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 19 - "Six Degrees Of Separation"

***

Nagle moje nieudolne rozmyślania przerwała piosenka. Ktoś do mnie dzwonił. Gdy w końcu dotarłam do kuchni wyświetlacz telefonu ukazał mi zdjęcie osoby która do mnie dzwoniła.
- Hej - Starałam się aby mój głos brzmiał tak radośnie jak tylko się da. 
- Kochanie, dlaczego tyle do mnie nie dzwoniłaś ? Zaczęłam się martwić, że coś się stało. - Miała tak ciepły głos, że mogłaby roztopić cały lodowiec dryfujący na Ziemi. 
- Przepraszam mamo. Miałam ostatnio trochę zamieszania. Praca, uczelnia. Sporo się dzieje. 
- Co się stało kochanie ? - Oczami wyobraźni widziałam jak na jej twarzy maluje się troska. 
- Wydaje mi się, że wszystko zepsułam. Zrobiłam coś naprawdę złego. - Powiedziałam starając się nie rozpłakać.
- Chodzi o Peete ? 
- Skąd wiesz ?
- Dzwoniła do mnie Elizabeth. Pytała się czy wiem co się stało. Peeta wyszedł z domu wściekły. Nie chciał z nikim rozmawiać. - Po całym ciele przeszły mnie dreszcze. Wściekły. Tak bardzo nie chciałam go ranić. Na samom myśl o tym jak musi się teraz czuć ogarniała mnie rozpacz. Kochany Peeta. Jak ja mogłam mu to zrobić ? - Posłuchaj mnie. Cokolwiek się stało na pewno da się to jakoś naprawić. Przecież to nie koniec świata.

***

- Na co masz ochotę ? - Te słowa wyrwały mnie z mojego własnego świata w którym po raz kolejny biczowałam się za to co zrobiłam poprzedniej nocy. Pewnie robiłabym to cały dzień gdyby nie zadzwonił do mnie Niall i nie zaprosił na obiad. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, ale wiedziałam że siedzenie w domu nie prowadzi do niczego dobrego. Prawdopodobnie nie zjadłabym dziś niczego, a musiałam w poniedziałek normalnie funkcjonować. Chłopak przyglądał mi się uważnie swoimi niebieskimi oczami. Nie miałam pojęcia czy wie co się wczoraj stało. Nie zaczynał tematu wczorajszej imprezy odkąd przyjechał po mnie. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
- Nie mam pojęcia. Możesz zdecydować za mnie. - Starałam się uśmiechnąć, chodź widząc jego reakcje przypuszczam że był to raczej grymas niż uśmiech. Patrzył się na mnie przez chwilę po czym skupił swoją uwagę na menu. Początkowo myślałam, że cisza będzie krępująca, ale tak nie było. Nie próbował na siłę podtrzymywać rozmowę. Zaskakujący był dla mnie fakt, że nie przeszkadzał mi brak rozmowy. Za każdym razem gdy zerkałam na niego on uśmiechał się do mnie przyjaźnie. Z upływem czasu jego obecność zaczęła wpływać na mnie uspokajająco. Serce zwolniło, mięśnie się rozluźniły, myśli przestały krążyć jedynie wokół jednej osoby. 
- Przepraszam, nie jestem dziś duszą towarzystwa. - Odezwałam się w końcu gdy kończyłam drugie danie. Gdy odważyłam się zerknąć na niego zobaczyłam, że oczy ma przepełnione troską. Uśmiechnęłam się i chyba tym razem poszło mi o wiele lepiej gdyż odwzajemnił uśmiech pokazując przy tym szereg śnieżnobiałych zębów. 
- Czasami warto się wygadać. Na pewno Ci ulży.
- Wiesz co się s.. stało ? - W moim słychać było przerażanie. Głos mi się załamał. Nie chciałam aby usłyszał, że coś jest nie tak.
- Nikt mi nic nie mówił. Jeśli o to Ci chodzi. - Nie rozumiem. Co miało znaczyć to stwierdzenie ? - Wbrew pozorom widzę sporo rzeczy. Potrafię także poskładać w całość rozsypane kawałki układanki. - Popatrzył na mnie, a mi zrobiło się głupio. Nie chciałam aby uważał, że go nie doceniam lub co gorsza uważam za mało inteligentną osobę. Co takiego zobaczył chłopak ?
- Nie wiem co mam Ci powiedzieć Niall.
- Nie musisz mi niczego mówić. Po prostu przestań się zadręczać
- To nie jest takie łatwe. - Powiedziałam i ujęłam jego rękę która leżała na stole w swoją. W tym momencie podeszła do nas kelnerka.
- Czy podać coś państwu na deser ? - Powiedziała zbierając puste naczynia, przy czym zupełnie mnie ignorowała, a całą swoją uwagę skupiła na moim partnerze przy dzisiejszym obiedzie. Wypinała się i prężyła w jego stronę jak tylko potrafiła najlepiej. Chłopak, albo tego nie zauważał albo doskonale się z tym ukrywał. Już miałam powiedzieć, że deser jest niepotrzebny, ale Niall mnie uprzedził.
- Tak, poprosimy dwie kawy. - Popatrzył na mnie wymownie.
- Vanila Latte z mlekiem sojowym. - Dodałam szybko.
- Dwa razy Vanila Latte raz z mlekiem sojowym raz ze zwykłym oraz dwa ciastka czekoladowe. - Powiedział uśmiechając się do mnie. Kawa i czekolada. Moi najlepsi przyjaciele, a w tym momencie Niall im dorównywał, nie ciągnął mnie za język, o nic nie pytał. 
- Dziękuje. - Powiedziałam gdy kelnerka oddaliła się od naszego stolika. 
- Za co ? - Popatrzył się na mnie zupełnie nierozumiejąca o co mi chodzi.
- Że nie próbujesz na siłę dowiedzieć się co się tak na prawdę stało. - Słysząc moje słowa uśmiechnął się do mnie szeroko. Na chwilę prawie zapomniałam jak bardzo boli mnie serce. Zupełnie jak gdyby ktoś na chwilę przestał wylewać na mnie całe wiadra żrącego kwasu. Przez chwilę mogłam swobodnie oddychać nie czując, że tonę.

***

Od 30 minut wpatruje się w ekran swojego telefonu zastanawiając się czy minęło już wystarczająco dużo czasu. Czy mogę już zadzwonić do Peety. Wybierałam już jego numer kilka razy, ale za każdym podejściem zanim usłyszałam pierwszy sygnał tchórzyłam i rozłączałam się. W tym momencie wypełniały mnie tylko dwa uczucia. Ból i strach. Ból był tak ogromny, że nie wiem jakim cudem dawałam radę jeszcze oddychać. Każdy centymetr sześcienny powietrza w moich pluchach był niczym tysiąc mieczy przenikających moje serce. Strach, bo teraz wszystko jest w jego rękach. To on dzierży władzę w tym momencie. Doskonale zdaje sobie strawę, że jeśli z nią zerwie to nie będzie miała prawa mieć jakichkolwiek pretensji do niego. Kilkukrotnie pytał się jej czy czują coś do siebie z Harrym, a ona kategorycznie zaprzeczała. Bo przecież nic do siebie nie czuli, prawda ? Pocałunek był jedynie wytworem chwili zapomnienia i zbyt dużej ilości alkoholu.
Gdy w końcu zebrałam się w sobie na tyle żeby wytrzymać do pierwszego sygnału nie było odwrotu. Wiedziałam, że gdybym teraz się rozłączyła i tak zostawiłabym ślad w postaci nieodebranego połączenia. Nie było sensy tego przedłużać w nieskończoność. Powinnam zachowywać się jak dorosła osoba. Każdy kolejny sygnał był istną torturą, a przerwy pomiędzy nimi zdawały się trwać w nieskończoność. Zupełnie jakby tysiące lat świetlnych oddziały jeden sygnał od drugiego. Po pięciu sygnałach straciłam nadzieje, że odbierze i zechce ze mną porozmawiać, lecz jakiś wewnętrzny głos kazał czekać do ostatniego sygnału. Mówił, że nie powinnam się poddawać. Powtarzał, że przecież to Peeta. Peeta który Cię kocha. Gniewa się i ma do tego pełne prawo, ale przejdzie mu. Nie będzie się gniewać przecież wiecznie. Gdy już zupełnie straciłam nadzieje, że odbierze ode mnie. Sygnał został przerwany co oznaczało, że połączenie zostało odebrane. Lecz po drugiej stronie nikt się nie odezwał. Towarzyszyła mi jedynie ogłuszająca cisza.
- Peeta ? - Szepnęłam przerażona. Miałam nadzieje, że odezwie się. Powie cokolwiek choćby miał zacząć krzyczeć. Każda reakcja była lepsza niż głucha cisza. Dzieli nas cały ocean, a ja tak bardzo chciałam wtulić się w jego silne ramiona. Łkać, przepraszać i zapewniać go o swojej miłości.
- Przykro mi Charlie. Nie jestem w stanie teraz z Tobą rozmawiać. - Kilka słów wypowiadanych głosem tak zimnym i pozbawionym emocji, że nie mogę uwierzyć iż powiedział to właśnie on. Musiałam upewnić się, że dzwonie do niego. I mimo iż sprawdziłam już kilka razy to i tak nie wierze własnym oczom. Czuje się jakbym postradała zmysły. Czyżbym nie ufała już nawet samej sobie ? - Dobranoc. - Słyszę po drugiej stronie połączenia. Tym razem to krótkie słowo wypowiedziane jest już głosem bardziej przypominającym głos Peety. Chodź w dalszym ciągu mam wątpliwości czy na pewno rozmawiam z odpowiednią osobą. Rozmawiam. To zdecydowanie jest niedopowiedzenie z mojej strony. Rozmowa to zdecydowania za duże słowo na to co właśnie się wydarzyło.
- Dobranoc Peeta. - W końcu zmuszam się do wypowiedzenia tych dwóch słów które ważą zdecydowanie więcej niż można by było sobie to wyobrazić. Są niczym ołowiana kula która ciągnie mnie na dno oceany rozpaczy. Słyszę jeszcze kilka sekund ciszę, kilka oddechów. Jak gdyby przez chwilę nad czymś intensywnie myślał i nagle wszystko znika. Pojawia się sygnał zakończonej rozmowy. A moje ciało ogarnia otchłań rozpaczy. Ból zupełnie jak bym przebiegła przed chwilą tysiące kilometrów i nieodparte uczucie, że właśnie w tym momencie straciłam coś niezwykle ważnego w swoim życiu.

***

Nie mam pojęcia ile czasu już minęło od mojej rozmowy z Peetą. Nie wiem która jest godzina. Nie wiem i nie chce wiedzieć. Nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia. W tym momencie nie ma godzin, minut, sekund. Czas dzieli się jedynie na ten w którym wypełnia mnie pustka i płacz oraz chwile w których jestem w letargu. Ani to sen ani jawa. Nie wiem w którym momencie wstałam z łóżka, nie wiem kiedy dokładnie włączyłam radio. Ciche dźwięki rozpraszały ciszę panującą wokół mnie. Moje zmysły były przeciążone, w tym momencie nie potrafiłam obiektywnie odbierać to co dzieje się wokół mnie. Nie miałam ochoty, aby jakiekolwiek bodźce z otaczającego mnie świata dochodziły do mnie. W zupełności wystarczył mi stan w jakim znajdowałam się w tym momencie. Nie musiałam pić, nie musiałam jeść. Nic nie musiałam. Wystarczyło jedynie, że jestem gdzieś tam. 
Gdy po jakimś czasie moje zmysły na chwilę się wyostrzyły do mózgu dotarła melodia puszczona w radiu.

You've read the books,
You've watched the shows,
What's the best way no one knows, yeah,
Meditate, get hypnotized.
Anything to take it from your mind.
But it won't go
You're doing all these things out of desperation,
oooohh waooohh
You're going through six degrees of separation.

Ye hit the drink, you take a toke
Watch the past go up in smoke, yeah
Fake a smile, yeah, lie and say that,
You're better now than ever, and your life's okay
Well it's not. No
You're doing all these things out of desperation,
Ohhh ohhh,
You're goin' through six degrees of separation.

First, you think the worst is a broken heart
What's gonna kill you is the second part
And the third, Is when your world splits down the middle
And fourth, you're gonna think that you fixed yourself
Fifth, you see them out with someone else
And the sixth, is when you admit that you may fucked up a little

(No no there ain't no help, it's everyman for himself)
(No no there ain't no help, it's everyman for himself)

You tell your friends, yeah, strangers too,
Anyone flowing arm around you, yeah
Tarrot cards
Gems and stones,
Believing all that shit is gonna heal your soul.
We'll it's not, no

You're only doing things out of desperation,
Ohhh ohhh,
You're goin' through six degrees of separation.

First, you think the worst is a broken heart
What's gonna kill you is the second part
And the third, Is when your world splits down the middle
And fourth, you're gonna think that you fixed yourself
Fifth, you see them out with someone else
And the sixth, is when you admit that you may fucked up a little

No there's no starting over,
Without finding closure, You take them back,
No hesitation,
That's when you know you've reached the six degrees of separation

No there's no starting over,
Without finding closure, You take them back,
No hesitation,
That's when you know you've reached the six degrees of separation

First, you think the worst is a broken heart
What's gonna kill you is the second part
And the third, Is when your world splits down the middle
And fourth, you're gonna think that you fixed yourself
Fifth, you see them out with someone else
And the sixth, is when you admit that you may fucked up a little

Słowa jakby nie do końca do mnie docierały. Jakby były śpiewane w jakimś mało zrozumianym przez mnie języku. Mój mózg nie do końca potrafił oraną ich znaczeni.

Wszystko by oderwać myśli...
Przechodzisz przez sześć stopni rozstania...
Patrzysz jak przeszłość idzie z dymem...
Robisz to wszystko z desperacji...
Najpierw, myślisz, że najgorsze to złamane serce...
A trzeci, to gdy Twój świat łamie się w pół...
Wierzysz, że to gówno pomoże uleczyć Twoją duszę...
Cóż, tak nie będzie...
Nie, nie da się zacząć od nowa...

Znów nie jestem pewna która jest godzina, chodź serce dalej boli mnie tak bardzo, że nie mogę oddychać to już nie płacze. Chyba wypłakałam już wszystkie łzy które były w moim ciele. Od ilu sekund, minut, godzin leżę w łóżku w jednej i tej samej pozycji. wszystko mnie boli, ale nie mam siły ruszyć się choćby o centymetr. Jest to w tym momencie dla mnie zbyt duży wysiłek.

***

Nagle dochodzi do mnie jakiś odgłos. Ktoś puka do drzwi ? Może pukać. Nie mam ochoty z nikim się teraz widzieć. Nie mam ochoty aby ktokolwiek widział mnie. Jednak pukanie nie ustaje. Jest coraz głośniejsze. Najwidoczniej ktoś po drugiej stronie jest zdesperowany aby przekroczyć próg mojego domu. W końcu ktoś jest tak zdesperowany, że łapie za klamkę a ta w ogóle się nie broni. Nie stawia najmniejszego oporu przed osobą która znajduje się po drugiej stronie klamki. Nagle wszystko cichnie. Nie słyszę żadnych kroków. Są dwa wyjścia. Albo natarczywa osoba poszła sobie, albo stoi gdzieś w nieokreślonym punkcie mojego małego mieszkania.
- Charlie ? - Słyszę i odwracam się w stronę z której dobiega znajomy głos. Stoi po drugiej stronie pokoju...

***



***

Hej robaczki!
Jak myślicie kto zjawił się u Charlie ? Ktoś przyszedł ją pocieszyć, a może zrugać za jej użalanie się nad sobą ? W końcu nie może cofnąć czasu. Być może potrzebuje kubła zimnej wody ? Co o tym sądzicie ?
Mam nadzieje, że dzień minął wam przyjemnie i bez problemów. Ja ciesze się że mój dzień powoli się kończy.
ASK
PLAYLISTA PIOSENEK Z OPOWIADANIA
+CHARLIE
xx C

***

8 komentarzy:

  1. o o o to jest yy ymm HARRY!!
    Tak, czy to Harry? Powiedz że Harry :)
    Tak to jest Harry <3. Ja to wiem (chyba) tak tak wiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro jesteś (chyba) pewna to wydaje mi się nie mam nic do gadania. Ciesze się, że czytasz moje opowiadanie.
      Do następnego rozdziału
      xx C

      Usuń
  2. Kochana, cudny rozdział <33
    Czekam na następny i życzę ci DUUUUŻO weny ;)
    Pozdrawiam N;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za miłe słowa no i oczywiście za wenę też.
      Do następnego komentarza
      xx C

      Usuń
  3. Z każdym rozdziałem piszesz co raz lepiej! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje ;** Staram się aby każdy rozdział był lepszy od poprzedniego.
      Do następnego komentarza
      xx C

      Usuń
  4. kiedy dodasz nowy rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się do poniedziałku dodać nowy rozdział.
      Do następnego komentarza
      xx C

      Usuń