wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 16 - "Little Black Dress"

***

Ścienny zegar pokazywał już 9.21 p.m. Jak to możliwe, że minęło już tyle godzin, a ja w zasadzie nie zrobiłam dziś nic produktywnego  ? Raczej robiłam dziś za atrapę nie za pracownika. I może miałabym większe wyrzuty sumienia gdyby nie fakt, że jest już piątek. I chodź jutro jest sobota ja muszę zjawić się w pracy. No może nie do końca w pracy. Muszę iść na bankiet. Zupełnie nie rozumiem po co mam tam iść. Przecież nikt nie zauważy mojej nieobecności. Prawda ? Nie Oczywiście, że nie mogę się wymigać z tego przyjęcia. Moja szefowa w najlepszym scenariuszu nie zostawiłaby na mnie nawet suchej nitki. W najgorszym zostałabym bez pracy. 

Peeta zostawił mnie w Londynie. Zostawił ? Nie oczywiście, że nie. Musiał lecieć do domu. To normalne już od jakiegoś czasu nie widział się z rodzicami, który bardzo się o niego martwią. Zaproponował mi nawet żebym z nim poleciała. Niestety było to wykluczone. Uczenia, praca. Nawet nie było o czym rozmawiać. Na  szczęście on to rozumie. Nie musiałam się bezsensownie tłumaczyć, że nie mogę. Jest tak wyrozumiały. Jakim cudem trafił mi się tak unikatowy okaz ? Zupełnie jakbym znalazła jednorożca. Inteligentny, przystojny, kochający. No właśnie. Już kilka razy powiedział mi, że mnie kocha. A ja ? Dlaczego do tej pory nie potrafiłam odpowiedzieć na tak piękne wyzwanie ? Przecież nie chodziło o to, że go nie kocham. Bo kocham i wiem o tym doskonale. Po prostu nie potrafiłam wypowiedzieć tego na głos. Zupełnie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki moja komórka wydała z siebie ciche pisknięcie, które miało mnie powiadomić o nadejściu wiadomości tekstowej. Leniwie podniosłam komórkę z biurka i odblokowałam ekran. Przywitała mnie uśmiechnięta Peeta. Widząc ten szczery uśmiech moje kąciki ust same mimowolnie powędrowały do góry.

                        Mam nadzieje, że jesteś już
                        w domu, a nie siedzisz nadal
                        w pracy. To niezdrowe tyle
                        pracować oraz dochodzi do
                        tego twoje bezpieczeństwo.
                        O tej porze Londyn nie jest
                        najbezpieczniejszym miejscem
                        na świecie. Tęsknie. Kocham.
                                                          Peeta

Brzmiała wiadomość od mojego chłopaka. Chyba zna mnie za dobrze. Specjalnie wysłał takiego sms'a. Wiedział dokładnie co powinien napisać abym teraz miła wyrzuty sumienia. Nie pozostało mi nic innego jak jakoś próbować się wykaraskać z zaistniałej sytuacji.

                        Już prawie wyszłam z pracy,
                        potrzebuje jeszcze tylko kilku
                        minut. To nic takiego, jutro
                        jest ta bezsensowna gala. :) 
                        Po prostu muszę jeszcze
                        sprawdzić kilka rzeczy i będę
                        wracać już do siebie. Nie ma
                        co się martwić. Mieszkam w 
                        Londynie odkąd pamiętam.
                        Ja też tęsknię, nawet nie
                        wiesz jak bardzo.
                                                    xx C

Już zaczęłam dopisywać końcówkę. Kocham C.. Gdy dotarło do mnie to co robię. Nie mogę wyznać mu miłości przecież przez sms'a gdy dzieli nas cały Ocean Atlantycki i kilka stref czasowych. Szybko skasowałam ostatni wers i wysłała. W zasadzie wszystko było dopięte na ostatni guzik. Nie było sensu żebym dalej siedziała w pracy.

***

Siedząc na fotelu wyglądałam przez okno i dopijałam poranną kawę. Zdecydowanie muszę ją ograniczyć. Na stoliku leży podwójne zaproszenie na imprezę Harpers Baraar, na którą oczywiście muszę iść. Podwójne zaproszenie. A po co mi ono ? Przecież Peeta jest w USA. W domu u rodziców. Chyba będę musiała iść sama. Mam nadzieje, że nie będę musiała zbyt długo tam siedzieć. Doskonale zdaję sobie sprawę że u mojego chłopaka - jak to dziwnie brzmi, "mojego chłopaka" - jest środek nocy ale postanowiłam wysłać mu wiadomość sms.

                        Idę dziś na tę imprezę. Dostałam 
                        podwójne zaproszenie i nie wiem 
                        co z nim zrobić. Nie mam kogo wziąć
                        ze sobą.Wszyscy wyjechali z miasta 
                        Mam nadzieje, że dobrze się bawisz 
                        w domu. Nawet nie wiesz jak
                        bardzo za tobą tęsknię. 
                                                    xx C

Ledwo odłożyłam telefon, a on zaczął dzwonić. Zaskoczona popatrzyłam na telefon. Niestety nieznany ciąg liczb zupełnie nic mi nie mówił. Nie pozostało mi nic innego jak po prostu odebrać połączenie.
- Tak słucham. - Powiedziałam niepewnie do słuchawki.
- Hej  tu Sophie. Pamiętasz mnie ? Jakiś tydzień temu wylałam na Ciebie kawę. - Po drugiej stronie usłyszałam niezwykle dźwięczny śmiech.
- Tak. Cześć. Co u Ciebie ? Już myślałam, że nie zadzwonisz. - I w tym momencie w mojej głowie narodziła się niezwykle interesująca koncepcja.
- Przepraszam, miałam naprawdę ciężki tydzień. Byłam poza Londynem na dodatkowym szkoleniu. Bla bla bla. Kompletna nuda. Niektóry uważają, że skoro jestem kobietą nie potrafię tak dobrze wykonywać swojego zawodu jak mężczyźni. Kompletna bzdura. - No tak. Praca w straży nie jest najłatwiejszym zawodem jaki znam. 
- Na pewno zmienili zdanie gdy Cię poznali.
- No mam taką nadzieje. Ale nie dzwonię po to aby porozmawiać o mojej pracy. Pomyślałam, że skoro już wróciłam do domu. To może wybierzemy się dziś gdzieś. Ostatnio było naprawdę bardzo zabawnie. 
- W zasadzie bardzo chętnie się z Tobą spotkam. Nawet mam wspaniały pomysł gdzie mogłybyśmy pójść. - Uśmiech nie schodził mi z ust. Nieskromnie mówiąc jestem genialna.
- Tak ? A gdzie chciałabyś iść ? - W jej głosie dało się wyczuć nutkę zaciekawienia.
- Tak pamiętasz pracuje w Harpers Bazaar. Dziś jest przyjęcie z okazji 50-lecia założenia. Niestety muszę iść. Może wybierzesz się ze mną ?
- Trzeba założysz sukienkę. - Czyżbym wyczuła w jej głosie strach ?
- No byłoby najlepiej. Ewentualnie spódnicę lub eleganckie spodnie. Co Ty na to ? Tylko mi nie mów, że boisz się sukienek. - Zaczęłam się śmiać do słuchawki. Zanim jeszcze zdążyłam się uspokoić usłyszałam:
- Nie boje się ich. Po prostu nie lubię ich nosić. Mam wiecznie posiniaczone nogi.
- To zupełnie tak jak ja. Tyle, że moje siniaki nie są wynikiem mojej pracy, a jedynie mojej niezdarności.
- No ok to o której jest ta impreza.
- Zaczyna się o 7 p.m.
- Przyjadę po Ciebie ok ? Nie będziemy się potem w nocy włóczyć po mieście. Nie jest zbyt bezpieczne.
- Nie ma problemu. Tak się cieszę, że ze mną idziesz. Wynudziłabym się na śmierć gdybym była sama.
- Dobra, dobra. Już się tak nie przymilaj. - Słyszałam, że próbuje powstrzymać śmiech i zdecydowanie nie szło jej to najlepiej. - Jeszcze podaj mi swój ader, żebym wiedziała gdzie mam przyjechać.
- Ale nie jesteś seryjnym mordercą, prawda ? - Powiedziałam starając się aby w moim głosie było słychać przerażenie. 
- Jeszcze się nie zdecydowałam jakie wybiorę sobie hobby. Seryjny morderca powiadasz ? Szczerze mówiąc nie jest to wcale taki głupi pomysł. 

***


- Moja mama Cię pozdrawia. - Chodziłam po mieszkaniu ubrana już do wyjścia. Właśnie przeszłam obok lusterka i wróciłam się kilka kroków żeby jeszcze raz sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu. Nie często widzę się w tak eleganckim wydaniu. Delikatne fale układają się zupełnie jak im się podoba i chodź część włosów była złapana to i tak wydała się, że mam na głowie miliny włosów które opływały twarz dopełniając delikatny makijaż. Gdy zjechałam swoim wzrokiem odrobinę niżej moim oczom ukazała się czarna, dopasowana sukienka która była pokryta koronką. Cieliste rajstopy okazały nogi aby nie gorszyć starszą część zgromadzonych ludzi na impresie a na stopach miałam czarne, matowe szpilki z rzemykiem aby przypadkiem któryś z nich nie spadł podczas chodzenia. Jedyną biżuterią jaką założyłam kolczyki które nie tak dawno dostałam oraz pierścionek który kupiłam kiedyś na jakiejś wyprzedaży.
- Też ją pozdrów. Już nie pamiętam kiedy po raz ostatni ją widziałam.
- Bo bardzo dawno Cię tu nie było. Trzeba było przylecieć z Peetą na kilka dni. - Usłyszałam stłumiony głos jego mamy. Kiedy ostatnio ją widziałam miała krótkie, brązowe włosy. Ścięła je kilka dni wcześniej twierdząc, że długie włosy są niepraktyczne. Zawsze była odrobinę zbyt szalona jak dla mnie. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybkim krokiem podeszłam do nich. A gdy otworzyłam moim oczom ukazała się piękna dziewczyna którą nie tak dawno poznałam w Starbucksie. Miała na sobie piękną czerwoną sukienkę. A podobno nie lubi sukienek. Kiwnęłam jej głową żeby weszła do środka.
- Muszę już kończyć. Sophie przyjechała.
- Ok, dobrze. Baw się dobrze kochanie. - Usłyszałam dźwięk zawodu w jego głosie. Nie był zadowolony, że muszę się rozłączyć.
- Bardzo za Tobą tęsknie.
- Ja też. Pa. - Lepiej tego nie przeciągać. Jeszcze się rozpłacze i będę musiała się od nowa malować. A wtedy na pewno się spóźnimy. 
- No hej myślałam, że nie założysz sukienki po twoim jak ze dramatycznym wyznaniu przez telefon. - Gdy tylko zobaczyłam jej minę jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczęłam się śmiać. Na jej twarzy malowała się mieszanka rozbawienia i przerażania. Czy coś takiego w ogóle jest możliwe ? 

***

W tle można było usłyszeć piosenkę o dźwięcznym tytule "Little Black Dress" śpiewaną przez Sara Bareilles. Wsłuchiwałam się w słowa piosenki.Już od 1h jesteśmy na impresie. Nie jest aż tak źle jak przypuszczała. Chodź może jest to zasługa drugiego drinka. Sophie poszła do toalety a ja starałam się wmieszać w tłum co w zasadzie nie jest takie trudne ponieważ przyszło naprawdę bardzo dużo osób. Nie sądziłam, że będą aż takie tłumy chociaż jak przypomnę sobie ile zostało wysłanych zaproszeń jakiś miesiąc temu to wcale mnie nie dziwi, że zjawiło się aż tyle osób. Zwłaszcza, że większość zaproszeń była z osobami towarzyszącymi. Spotkałam kilka osób z pracy, ale z nikim nie stałam dłużej niż 5 min. Oni chcieli osobiście poznać wszystkie sławne osoby zaproszone na imprezę.

Okay, I can see it now it's all the same thing
Just different wrapping around it
No need to soften your words, they're still gonna hurt
So don't pull punches
I tried to be everything you'd ever want
And sometimes I even stood on my heart and stomped
Now I'm finally alone and dressed for the show
But going nowhere
They don't need to see me crying

 I'll get my little black dress on
And if I put on my favorite song
I'm gonna dance until you're all gone
I'll get my little black dress on

You came, lifted me up but then you dropped a hurricane
Now I'm fighting to find the ground again, to steady my feet
Get up off my knees and just remember
That I am more than just somebody's puppet
I can find the cord and then I'll cut it
I stand a pretty good chance to dust myself off and dance

I'll get my little black dress on
And if I put on my favorite song
I'm gonna dance until you're all gone
I'll get my little black dress on
I got my little black dress on
And if I tell myself that nothing's wrong
This doesn't have to be a sad song
Not with my little black dress on

It's time to connect the dots and draw a different picture up
And paint it with the colors of everything I ever was
Return to the scene of the crime, the day I let the music die
And rewrite the final lines cause this time I

 I'll get my little black dress on
And if I put on my favorite song
I'm gonna dance until you're all gone
I'll get my little black dress on
I got my little black dress on
And if I tell myself that nothing's wrong
This doesn't have to be a sad song
Not with my little black dress on

- Charlie ? Co Ty tu robisz ? - Odwróciłam się a moim oczom ukazał się Liam. Jego oczy spokojnie można porównać do spodków filiżanki. Był tak zaskoczony, że nawet usta miał otwarte. W ręce trzymał kieliszek czegoś mocniejszego. Ale chyba nie miał zamiaru nic pić. Kieliszek był pełny. Po chwili się opamiętał i szok ustąpił na twarzy radości.
- Mogłabym o to samo spytać Ciebie. Nie powinniście dziś być w Syndey ?
- Tak, to znaczy nie. Mamy dziś tak jakby dzień wolnego. Wróciliśmy na chwilę do Londynu między innymi na tę imprezę.  Nie mogę uwierzyć, że Cię tu spotkałem. Chłopaki będą zachwyceni. - Zaczął rozglądać się po sali. Starałam podążać za jego wzrokiem, ale ponieważ nie należę do najwyższych nie wiele mogłam dostrzec. - Wyglądasz dziś niesamowicie. - Powiedział gdy popatrzył na mnie. Oczywiście jak to zawsze bywa w takich sytuacjach na moich policzkach zakwitły pięknie, różowe pąsy. Odwróciłam się niby to w dalszym ciągu rozglądając się za kimś, a tak na prawdę miałam wielką nadzieje, że chłopak nie zauważył jak bardzo się zaczerwieniłam.
- Niall - Krzyknął Liam. Najwidoczniej namierzy go szybciej niż ja.
- Co się tak wydzierasz ? Przecież nie jestem jeszcze głuchy. - Powiedział blondyn podchodząc do nas. Gdy oderwał wzrok od chłopaka i popatrzył się na mnie stał w osłupieniu z szeroko otwartymi oczami. Powrócenie do rzeczywistości zajęło mu trochę dłużej niż Payne'owi. 
- Charlie co Ty tu robisz ? - Zadał pytanie gdy już otrząsną się z szoku.
- O to samo zapytałem gdy tylko ją zobaczyłem. No właśnie nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - Powiedział uśmiechając się do mnie.
- Moglibyście się najpierw przywitać a nie tak z grubej rury "co Ty tu robisz". - Powiedziałam przedrzeźniając ich. Nie musiałam czekać długo na jakąkolwiek reakcje. Chwilę później stałam już w niedźwiedzim uścisku Horan'a.
- Jak ja Cię dawno nie widziałem. Wyglądasz dziś oszałamiająco. - Powiedział nie puszczając mnie. Na taką masę komplementów z ich strony zdecydowanie nie byłam przygotowana. Po raz kolejny w przeciągu kilku minut zrobiłam się czerwona. - Ładnie się czerwienisz. - Powiedział śmiejąc się. A mi jak na komendę zrobiło się jeszcze cieplej na policzkach. O ile to w ogóle możliwe.
- No to teraz powiesz nam co Ty tu robisz. - Wtrącił się Liam.
- W zasadzie to jestem w pracy. - Powiedziałam uśmiechając się.
- W pracy ? - Odpowiedzieli jednocześnie. 
- No tak. Pracuje w Harpers Bazaar. Harrry wam nie mówił ? - Zapytałam krzywiąc się nieznacznie. Nie chciałam żeby ta rozmowa zeszła na jego temat. W dalszym ciągu nie rozmawiamy ze sobą. Początkowo było mi strasznie ciężko. Ale z dnia na dzień zaczynałam się przyzwyczajać do rzeczywistego stanu rzeczy.
- W dalszym ciągu ciężko się jest z nim dogadać. Ciągle się dąsa o tą komórkę. - Powiedział blondyn przewracając oczami.
- Ohhh przykro mi. Nie chciałam, żeby z mojego powodu była aż taka afera. - Było mi strasznie głupio. Nie chciałam sprawiać im kłopotów. 
- Daj spokój to nie Twoja wina. - Liam najwidoczniej chciał mnie pocieszyć bo to w zasadzie ode mnie się wszystko zaczeło.

***



***

Hej robaczki dziś nie będę się rozpisywać. Mam nadzieje, że rozdział się wam spodoba. 
Do przeczytania
xx C

***

4 komentarze:

  1. boskie,czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mega się cieszę, że rozdział Ci się podoba.
      Do przeczytania
      xx C

      Usuń
  2. Kochana !
    Jak zawsze świetny rozdział <333
    Każda notka przez ciebie napisana jest wyjątkowa na swój sposób.
    Jedyne czego nie rozumiem to dlaczego mimo,że twój blog jest fantastyczny masz tak mało wyświetleń.
    Ale ja też borykam się z tym problemem.
    Ale ja i ty to dwie inne sprawy,bo ty jesteś świetna,a ja wręcz przeciwnie.
    Liczyłam tylko na rozmowę Harrego i Charlie. Mam nadzieję,ze rozwiniesz ten wątek w następnym rozdziale,który liczę pojawi się niedługo.
    Bardzo lubię Peeta'e jako bohatera twojego bloga i jako osobę.
    Mimo to nadal wierze,że Charlie będzie z naszym kochanym blondynkiem.
    Ale wydaje mi się,że do Harrego także bardzo pasuje.
    Tak na marginesie świetne gify. Zastanawiam się skąd ty je bierzesz.
    Nie wiem czy to już pisałam czy nie,ale prowadzę bloga na,którym możesz zamówić zwiastun/zapowiedź bloga w postaci krótkiego filmiku. I jeśli chciałabyś coś takiego u mnie zamówić zapraszam na: zwiastuny-na-blog48.blogspot.com
    Chciałam ci także powiedzieć,że piosenka,której użyłaś w rozdziale jest świetna.
    Ogólnie bardzo podoba mi się twoja playlista i pewnie już zauważyłaś,że subskrybuje twój kanał.
    Chyba się trochę rozpisałam tak więc kończę i pozdrawiam cię gorąco.
    N;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio nie sądzę abym była świetna i nie przemawia tu przeze mnie moja skromność. Podobno jej nie mam ^^. Przykro mi że nie spełniłam Twojego oczekiwania odnośnie rozmowy H&C. Zapewne nie czytałaś jeszcze następnego rozdziału ponieważ tyle co go dodałam i prawdopodobnie znów się rozczarujesz (ale to zdanie chyba podchodzi pod spojler?). Szczerze powiedziawszy też polubiłam Peete i mogę szczerze przyznać, że jestem rozdarta.
      Jeśli mnie pamięć nie myli to wszystkie do tej pory dodane obrazki i gify pochodzą ze strony http://weheartit.com/ którą znalazłam jakieś 2 lata temu zupełnie przez przypadek i od tamtej pory ją uwielbiam.
      Co do piosenek to bardzo się cieszę, że podobają Ci się te które wybieram. A subskrypcje widziałam i omal nie wyższy mi oczy z gałek tak byłam zszokowana gdy na emaila dostałam powiadomienie :)
      Zwiastun - napisałam do Ciebie wczoraj na Hangout na ten temat, najwidoczniej coś nie doszło więc napiszę jeszcze raz tym razem na wskazany przez Ciebie adres.
      No i już na sam koniec na temat rozpisania. Jak dla mnie nie ma za długich komentarzy. Uwielbiam poznawać różne opinie na tema tego bloga i oczywiście po części poznawać was osoby które czytają moje wypociny.
      Do następnego komentarza
      xx C

      Usuń