***
Feels like snow in September
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
Wraz z kończącą się piosenką dopiłam swoją kawę:
- Chyba powinnam już wracać do siebie. – Powiedziałam patrząc się na Harrego który na moje słowa odwrócił się do mnie. Ciężko było mi odczytać jakiekolwiek emocje z jego twarzy.
- Jeśli musisz.
- Mam jutro zajęcia.
- Ok, odwiozę Cię do domu. – Powiedział a w jego głosie wyczułam nutkę zawodu. A może tylko mi się wydawało? Wzięłam torbę i bluzę którą wcześniej ściągnęłam w pokoju Harrego gdyż było tam bardzo gorąco. Gdy schodziliśmy po schodach było słychać głośny śmiech i przekrzykujących się chłopaków. Byłam tu już trzy razy a tak naprawdę nie rozmawiałam jeszcze z żadnym. No może z Liamem chwilę na imprezie gdy siedziałam w kuchni. Było to bardzo dziwne. Z Harrym spędziłam naprawdę dużo czasu, a w ogóle nie znałam jego najlepszych przyjaciół. Bardziej poznałam Perrie – dziewczynę Zayna niż jego samego. Prawdopodobnie była to moja wina. Nie potrafię szybko dostosowywać się do zaistniałej sytuacji. Nie mam daru do przyciągania do siebie ludzi. Nie jestem typem osoby która skupia wokół siebie ludzi gdy wchodzi do pomieszczenia. Nie jestem jak Harry. Raczej jestem jego totalnym przeciwieństwem. Właśnie przechodziliśmy obok salonu, a ja widziałam już swoje buty i kurtkę.
- A gdzie wy się niby wybieracie? Może posiedzicie z nami? Właśnie wybieramy jakiś film, żeby go pooglądać. – Powiedział Liam. Gdy popatrzyłam się na niego był rozpromieniony i pełen entuzjazmu. Rozejrzałam się po pokoju. Louis siedział na fotelu i przeglądał płyty wraz z Zaynem który siedział na oparciu tego samego fotela. Niall leżał na kanapie która znajdowała się najbliżej stolika. Na którym było pełno niezdrowego jedzenia po które sięgał chłopak. Liam zaczął iść w naszą stronę, a ja nie miałam pojęcia jak mu odmówić. Nie chciałam wyjść na niemiłą jednocześnie wiedziałam, że zostanie na seansie filmowym nie skończy się dla mnie najlepiej. Popatrzyłam na Harrego, ale on wcale nie miał zamiaru pomóc mi wyplątać się z zaproszenia. Popatrzyłam się po chłopakach którzy najwidoczniej uznali mnie za największą atrakcję gdyż zgodnie postanowili się jednocześnie we mnie wpatrywać. Było mi coraz trudniej nie przystać na propozycje Liama. Chyba powinnam popracować nad odmawianiem. Powinnam być bardziej asertywna.
- No bo widzisz Liam.. Ja właściwie to.. Harry miał mnie odwieźć. Mam jutro zajęcia, a jest naprawdę późno. No i wy przecież wylatujecie. – Wewnętrznie czułam, że z każdym moim słowem jestem w coraz gorszej pozycji. Chyba najlepszym rozwiązaniem było by uciec bez słowa. Liam uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Widzę, że nie masz żadnego konkretnego argumentu, który mógłby nas przygwoździć. – Odezwał się Niall, który teraz już siedział na kanapie. Ewidentnie robiąc miejsce aby jeszcze ktoś mógł usiąść obok niego. Popatrzyłam na zegarek było już po 9pm, a w zasadzie dochodziła 10pm. Popatrzyłam się po chłopakach. Niewątpliwie czekali oni na moją odpowiedź. Stałam jeszcze dobre 30 sekund gdy nie wytrzymałam:
- Jeśli zaśpię na uczelnie to będzie wasza wina. No i oczywiście jest jeszcze jedna sprawa. Muszę zjeść coś bo jestem tak głodna, że chyba zassało mi żołądek. – Powiedziałam, a w zasadzie można powiedzieć, że wystrzeliłam niczym karabin maszynowy. Torbę oraz bluzę odłożyłam w przedpokoju i zaczęłam kierować się w stronę kanapy. Gdyż blondyn poklepał miejsce obok siebie.
- To co oglądamy? – Nie pozostało mi nic innego jak dać się ponieść i nie przespać za dobrze drugiej nocy z rzędu. Co się dzieje? Ja pierwszy członek klubu wielbicieli łóżka nie będę spała? No może prawie spała kolejną noc.
***
Już dobrą godzinę oglądaliśmy film. Oczywiście nie zaczęło się bez drobnych potknięć. Harry chciał zrobić mi kolację, ale nie wiedziałam na co mam ochotę. W końcu stanęło na tym, że zamówiliśmy pizzę. Oczywiście na temat zamówienia także była burzliwa dyskusja. W końcowym rozrachunku każdy był zadowolony. Teraz siedziałam na kanapie. Po mojej lewej siedział Niall. Fotel zajął Louis, Zayn zajmował część drugiej kanapy. Początkowo obok Zayna siedział Harry, gdyż Liam zajął miejsce po mojej prawej. Po wizycie dostawcy zrobił się mały misz masz i to Harry siedział obok mnie a na kanapie naprzeciwko Liam. Nikt nie skomentował tego, że gdy tylko Liam poszedł z Zaynem odebrać pizzę Harry wykorzystał sytuacje i zmienił swoje dotychczasowe miejsce twierdząc, że z kanapy na której siedzę jest o wiele lepszy widok na telewizor, a ponieważ Liam już raz oglądał film to nie musi widzieć wszystkiego dokładnie. Nic się nie odezwałam na wypowiedź lokatego lecz gdy rozejrzałam się po chłopakach Ci cicho podśmiewywali się pod nosem. Muszę przyznać, że jakoś cieplej zrobiło mi się na sercu gdy obok mnie usiadł Harry. Oglądaliśmy Incepcje i zajadaliśmy się pizzą. Niall zdecydowanie oglądał już ten film. Za każdym razem gdy trafiłam wątek chłopak starał się mi pomóc i tłumaczył. Gdy ze stolika zniknął ostatni kawałek pizzy światło zostało wyłączone, aby wygodniej się oglądało.
***
Obudziłam się, ale oczy miałam dalej zamknięte. Zaraz ja spałam. Ewidentnie nie leże na łóżku. Chodź jest wygodnie to zdecydowanie nie jest łóżko. Moje ręce oplatają czyjeś ramię. Otworzyłam jedno oko. Jest ciemno, ale film nadal trwa co oznacza, że nie spałam długo. Popatrzyłam się na osobę do której tak bezceremonialnie byłam przyklejona. Jego twarz była oświetlona przez mrugające światło z telewizora. Moim oczom ukazał się nie kto inny tylko uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak o niezwykle niebieskich oczach. Gdyby nie fakt, że pouczyłam skrępowanie pewnie w dalszym ciągu nie zmieniłabym swojej pozycji. Było mi zaskakująco wygodnie. Chłopka widząc moją reakcje uśmiechną się jeszcze szerzej. O ile to w ogóle możliwe. Spuściłam oczy zawstydzona i dziękowałam w duchu za to iż chłopcy postanowili zgasić światło gdyż właśnie w tym momencie czułam jak moje policzki robią się w kolorze soczystego jabłka. Nie patrząc się na niego oderwałam się od ramienia które do tej pory tak skrupulatnie mnie ogrzewało i wydukałam ciche:
- Przepraszam – Niall cicho się zaśmiał. No ja nie wiem co go tam bawi. To przecież wcale nie jest zabawne.
- Nie masz za co. Mi było całkiem przyjemnie, a sądząc po tym że zasnęłaś Tobie najwyraźniej też. – Nie miałam pojęcia jak powinnam zareagować na zaistniałą sytuację. Znakomicie wiedziałam, że ze strony bezstronnego obserwatora to wszystko mogła wyglądać przekomicznie. Ale ja czułam się po prostu przygnieciona tym co się stało. Nie byłam przyzwyczajona do spania na kimś. Nie byłam przyzwyczajona do spania na osobie pokroju Nialla Horana. Osobie którą pół świata rozpoznawało. Rozejrzałam się po pokoju. Najwidoczniej nikt nie zauważył co się stało. No może prócz Harrego który patrzył się na nas, a ponieważ było ciemno nie potrafiłam wyczytać czegokolwiek z jego twarzy. Zayn spokojnie drzemał na kanapie, Liam zawzięcie wystukiwał coś na ekranie swojego telefonu natomiast Louis najwidoczniej wkręcił się w film gdyż nawet gdy sięgał po garść popcornu robił to bez odrywania oczu ok tafli ekranu. Chodź byłam niesamowicie zmęczona bardzo starałam się aby nie zasnąć. Nie chciałam, żeby miała miejsce powtórka z rozrywki. Kolejnej pobudki w tak żenujących okolicznościach po prostu bym nie przeżyła. Na szczęście nic się nie stało. Dotrwałam do napisów końcowych filmu, a ponieważ część przespałam nie do końca odnajdywałam się w akcji. Niall zaświecił światło i obudził Zayna, a my wzięliśmy się za wynoszenie resztek do kuchni.
- Powinnam się już zbierać jest po 12pm. Ja mam jutro uczelnie, wy wyjeżdżacie to chyba nie najlepszy czas na piżama party.
- Chodź odwiozę Cię – Powiedział Harry. Zayn i Louis pomachali mi na pożegnanie. Liam przytulając powiedział jedynie „do zobaczenie”. Gdy w moją stronę szedł pożegnać się Niall przypomniała mi się moja drzemka na kanapie i ponownie zrobiło mi się wstyd dzięki czemu na moich policzkach zagościł jeden z odcieni czerwieni. Chłopak przytulił się do mnie, a gdy już myślałam, że nic nie powie usłyszałam jak mówi cicho tak abym tylko ja usłyszała.
- Gdybyś kiedykolwiek była śpiąca i potrzebowała średnio wygodnej poduszki to daj znać. – Gdy się ode mnie oderwał widziałam, że uśmiech ma szczery i szeroki. Zauważyłam, że nie powiedział tego aby mi dopiec więc uśmiechnęłam się do niego mimowolnie. Zarzuciłam na siebie kurtkę i ubrałam buty. Wychodząc rzuciłam jeszcze:
- Do zobaczenia chłopcy. Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy.
- Coś mi się wydaje, że się jeszcze zobaczymy. – Usłyszałam jeszcze zanim Harry zdążył zamknąć drzwi frontowe. Podeszliśmy do samochodu i zanim jeszcze zdążyłam wyciągnąć rękę w stronę klamki drzwi od strony pasażera zostały otwarte przez mojego towarzysza. Posłusznie siadłam wymawiając przy tym cicho „dziękuje”. Nie zdążyłam zapiąć pasów, a Harry już siedział obok mnie o odpalał samochód. Chodź wieczór spędziłam bardzo przyjemnie i w doborowym towarzystwie to cieszyłam się na powrót do domu. Jak to mówią „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”? No tak, chodź czy można nazwać mojej małe mieszkanko gdzie mieszkam sama domem? Ciekawe co u mamy i wuja. Dawno z nimi nie rozmawiałam. Może powinnam do nich pojechać na weekend. W sumie nie jest to najgorszy pomysł.
- Nad czymś się zastanawiasz? – Pytanie wyrwało mnie z mojego własnego świata. Wyjechaliśmy już z ulicy na której znajduje się dom chłopaków i słynnie sunęliśmy otoczenie zewsząd nocą.
- Zastanawiałam się nad domem. – Odpowiedziałam wymijająco.
- Domem? – Najwidoczniej zainteresowałam go tym marnym zdaniem.
- No tak. Rozmyślałam o mamie i wujem. O tym, że dawno z nimi nie rozmawiałam. Już nie pamiętam kiedy ostatnio ich widziałam. Chyba świat się nie zawali jak wyjadę na weekend z Londynu i ich odwiedzę. Na pewno ucieszą się z wizyty. W końcu John nie może przyjechać. Przynajmniej nie na razie. – Ostatnie dwa zdania wypowiedziałam już bardziej do siebie niż do Harrego patrząc się gdzieś za szybę prawdopodobnie próbując coś dostrzec. Może właśnie chciałam dostrzec Johna?
- Kto to jest John? – Zapytał chłopak, gdy odwróciłam w końcu głowę w stronę chłopaka zauważyłam, że patrzy przed siebie. Był skupiony na drodze. A ja bezkarnie mogłam się mu przyglądać. Wydatne, malinowe usta i mocno zarysowana żuchwa idealnie komponowała się w lokami które jakby od niechcenia oplatały twarz. Moim zdaniem bycie tak przystojnym jest niemożliwe. Fizycznie niemożliwe jest aby być tak atrakcyjnym bez żadnego wysiłku. Czasami odnoszę wrażenie, że całą jego postawa jest niczym niema zachęta do zgrzeszenia. A przecież znam go tak krótko. – Nie zamierzasz odpowiedzieć mi na pytanie? Jeśli nie chcesz to nie musisz. – Poczułam się jakbym została przyłamana na gorącym uczynku. Niczym mała dziewczyna która postanowiła ukraść ze sklepu ze słodyczami lizaka. Moje policzki momentalnie zrobiły się czerwone. Na szczęście w samochodzie było ciemno. Co jakiś czas wnętrze samochody zostawało oświetlone przez uliczną lampę którą mijaliśmy, ale Harry nie mógł dostrzec mojego rumieńca.
- John to mój brat. – Ponownie powiedziałam zdawkowo. Nie miałam w zwyczaju zbytnio rozwodzić się nad swoim życiem i opowiadać wszystkim co się u mnie dzieje.
- W takim razie gdzie jest John, że nie może przyjechać do Twojej mamy i wuja? – Harry najwidoczniej zaciekawił się tematem i nie zamierzał odpuścić.
- Jest komandorem Royal Navy.
- Royal Navy
- No tak. Wiesz Królewska Marynarka Wojenna
- Tak wiem co to jest Royal Navy. No to ma dość ciekawe życie. Gdzie jest teraz?
- Gdzieś na granicy iracko-irańskiej. Nie wiem dokładnie w jakiej miejscowości.
- Na pewno jest wam ciężko. W końcu wojsko to nie przelewki. No i ciągłe rozstania z bliskimi. Nic łatwego. Wiem coś o tym. – No tak Harry też ciągle wyjeżdża. Jest poza domem. Nie jest łatwo żyć z daleka od rodziny zwłaszcza gdy jest się do niej przywiązanym. Dopiero teraz mój mózg zarejestrował, że radio jest włączone. Grało ono odkąd Harry odpalił silnik? A może włączył je przed chwilą? Bardzo szybko rozpoznałam piosenkę która leciała.
Yeah I know you care, I see it in the way you stare
As if there was trouble ahead and you knew it
I'll be saving myself from the ruin
And I know you care
I used to run down the stairs
To the door and I thought you were there
To shape to the comfort of us
Two lovers locked out of love
Oh, but I know you care
I know it is always been there
But there is trouble ahead I can feel it
You were just saving yourself when you hide it
Yeah I know you care, I see it in the way you stare
As if there was trouble ahead and you knew it
I'll be saving myself from the ruin
- A Ty na długo wyjeżdżasz?
- Na 6 tygodni.
I know it wasn't always wrong
But I've never known a winter so cold
No I don't warm my hands in the coat
But I still hope
'Cause this is how things ought to have been
And I know the worst of it
Wasn't all that it seemed
Why can't I dream, do I care to dream?
Cause I know you care, I know you care
I know you care I know you care
I know it's always been there
Śpiewała Ellie.
Do przeczytania
xx C
***
Cudowny rozdział <33
OdpowiedzUsuńRozmarzyłam się trochę,bo czytając w tle leciała piosenka Story of my life, którą kocham.
A to gdy Charlie zasnęła na Niall'u było wręcz słodkie. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i mam nadzieję,że niedługo się pojawi.
Weny, N;*
No tak, ta piosenka ma w sobie coś magicznego. Nie da się ukryć, że bardzo lubię.
UsuńDo przeczytania.
xx C