środa, 4 grudnia 2013

Rodział 8 - "Summer Love"

***

Odwróciłam się bez słowa i zaczęłam otwierać drzwi kluczem który uprzednio znalazłam w torebce. Już miałam wchodzić do środka. Gdy coś mnie podkusiłam i powiedziałam:
- Masz ochotę wejść na sok? – Nie wiem kto bardziej był zaskoczony. Ja, że wypowiedziałam to na głos, a może on, że usłyszał coś takiego z mojej strony. Nie byłam pewna co mną kieruje. Miałam wrażenie, że gdy jest gdzieś obok wszystko jest spokojniejsze. Nie musiał siedzieć obok mnie żebym miała pewność, że nic strasznego się nie stanie. Wystarczy, że był gdzieś w pobliżu. Widziałam, że intensywnie rozważa moją propozycje. Przestąpił z nogi na nogę kilka razy patrząc mi w oczy. Chyba szukał w nich jakiejś odpowiedzi. Może podpowiedzi czy jestem pewna. Wszystko trwało kilka sekund, a dla mnie było wiecznością. Odetchnął głośno:
- Nie jestem przekonany czy jest to dobry pomysł. Masz jutro zajęcia rano, nie chce Ci przeszkadzać. Poza tym będą się o mnie martwić. 
- Jasne rozumiem. Dość nieprzemyślana propozycja. W takim razie zobaczymy się.. w sumie to sama nie wiem kiedy. Może jeszcze uda nam się spotkać przed twoim wylotem. – Powiedziałam próbując uśmiechnąć się do niego. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że czekając na jego odpowiedź wstrzymywałam oddech. Już miałam otwierać drzwi gdy postanowiłam podejść do chłopaka, stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam go w policzek mówiąc przy tym – Do zobaczenia Harry. Wracaj do domu ostrożnie.
- Dobranoc – Tylko tyle usłyszałam od niego. Weszłam do siebie zamykając drzwi, zapaliłam światło. Mieszkanie było posprzątane, zupełnie tak jak je zostawiłam. Kot spał na fotelu. Od razu poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w piżamę o ile można tak powiedzieć. Moją piżamą od zawsze były bluzki i getry. Na nogi założyłam kapcie. Dla większego komfortu ściągnęłam soczek i założyłam okulary. W kuchni zrobiłam sobie kakao i podeszłam do laptopa sprawdzić o której zaczynam zajęcia. Nie będzie łatwo wstać na 8:30 jest już 2:18. Nie pozostało mi zbyt dużo czasu. Zaczęłam kierować się w stronę łóżka gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Matko kto o tej porze jeszcze nie śpi? Ponieważ w domu się świeciło nie mogłam udawać, że śpię. Nie pozostało mi nic innego jak otworzyć. Złapałam za klamkę, a gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się chłopak o kręconych włosach i zielonych oczach. 
- Co Ty tu robisz? – Byłam w takim szoku, że zapomniałam o jakichkolwiek dobrych manierach i nie wpuściłam go do środka. Staliśmy w drzwiach. Chłopak popatrzył się na mnie, uśmiechnął, a zza pleców wyciągnął butelkę wina.
- Wracałem do domu, ale pomyślałem że nie będziemy się widzieć ponad miesiąc. Więc postanowiłem wrócić i spędzić jeszcze trochę czasu z Tobą. Czy to ma jakiś sens. – Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Fakt godzina była późna, nawet bardzo. Ale coś nie pozwalało mi odmówić. Odsunęłam się aby zrobić miejsce w przejściu. Harry przystał na niemą zgodę i wszedł do mieszkania. Od razu udał się do kuchni i zaczął szukać korkociągu. Nie mógł wiedzieć, że go nie znajdzie. Ani jego ani kieliszków do wina. Mieszkałam tu od niedawna. Jeszcze nie zrobiłam parapetówki. Nie miałam całego wyposażenia. Po prostu nie było na to czasu.
- Nie znajdziesz potrzebnych rzeczy.
- Co ?
- Powiedziałam, że nie znajdziesz korkociągu. Kieliszków też nie znajdziesz. - Popatrzył się na mnie jakbym powiedziała, że ma różowe włosy lub że właśnie zobaczyłam wielkanocnego zajączka.
- W takim razie musimy w jakiś inny sposób otworzyć butelkę. 
- Wystarczy widelec. – Powiedziałam uśmiechając się do niego i podeszłam wyciągnąć go z szuflady.

***

Właśnie stałam w kuchni. Ubrana, umalowana, gotowa do wyjścia. Piłam kawę i zastanawiałam się co zrobić. Nie chciałam budzić Harrego, ale nie mogłam wyjść zostawiając go u mnie. Miałam tylko jeden komplet kluczy. Gdybym wyszła zamykając go on nie mógł by ruszyć się stąd prawdopodobnie do późnych godzin wieczornych natomiast byłoby z mojej strony bardzo lekkomyślne zostawić otwarte drzwi dodatkowo byłabym musiałabym bardzo późno jechać do domu Harrego, a następnie wracać do siebie co wiązało się z powrotem ok 11-12 pm. Krótko mówić sytuacja była patowa. Nie mogłam zostawić chłopaka zamkniętego, za dwa dni wyjeżdżali w dalszą część trasy. Na pewno miał zobowiązania przed wylotem. Zamknięcie go prawdopodobnie wiązałoby się z bardzo dużymi nieprzyjemnościami. Rozsądek podpowiadał mi żebym go obudziła, niech się zbierze i wraca do domu. Tam może iść z powrotem spać jednak problem polegał na tym że wczoraj wypiliśmy wino co było równoznaczne z tym że Harry nie może prowadzić samochodu. Postanowiłam więcej nie analizować sytuacji. Wzięłam kartkę i długopis napisałam na niej:

„Jestem na uczelni, potem jadę do redakcji. 
Klucze są obok lodówki. Mam tylko jeden 
komplet więc przyjadę po nie późnym wieczorem. 
Nie wiem jeszcze o której. 
Nie budziłam Cię bo nie widziałam w tym sensu. 
                                               ~C~”

Złapałam za torbę oraz teczkę i szybkim tempem skierowałam się w stronę przystanku z którego miałam udać się na uczelnie.

***

Było już po 8 pm siedziałam w redakcji i kończyłam poprawiać szatę graficzną jednego z artykułów który miał się ukazać w najbliższym wydaniu. W redakcji nie było już praktycznie nikogo. Zatwierdziłam ostatnie poprawki gdy sygnał w telefonie oznajmił mi, że dostałam wiadomość:

„Za ile kończysz? Przyjadę po Ciebie.
                                               Harry” 

Uśmiechnęłam się do ekrany swojego telefonu. Jak to możliwe że znam go dopiero kilka dni, a tak szybko zadomowił się w moim świecie. Mam wrażenie, że nie minęło parę dni tylko parę lat. Nie jestem typem osoby, której łatwo przychodzi nawiązywanie choćby najprostszych kontaktów międzyludzkich. Może Harry taki jest? Może to on mnie przyciągnął do siebie a nie ja jego. Może to ja jestem niczym ćma lecą do ognia, nieświadoma że jeśli zbliży się za bardzo czeka mnie spalenie. Przerwałam swoje jakże fascynujące rozmyślania, aby odpisać chłopakowi:

„Właściwie to już skończyłam. 
Nie musisz się o mnie martwić. 
Nie będę Ci przeszkadzać. 
Przyjadę po klucze i znikam. 
Na pewno masz sporo rzeczy na głowie. :) 
                                               C” 

Odłożyłam telefon i zabrałam się za pakowanie swoich rupieci z biurka do torby. Kilka papierków po cukierkach, kawa którą kupiłam w Sturbuks gdy wyszłam z uczelni, do monitora były przyklejone kolorowe karteczki na których widniały krótkie myśli bądź przypomnienia. W oczy rzucała się bardzo prosta i elegancka ramka. W środku znajdowało się zdjęcie przedstawiające cztery uśmiechnięte osoby. Zdjęcie zrobione było w ostatnie święta Bożego Narodzenia. O ile dobrze pamiętam była gwiazdka i właśnie mieliśmy zacząć otwierać prezenty gdy wujek poprosił o wspólne zdjęcie. Jest to jedno z moich ulubionych zdjęć i jedno z niewielu gdzie jesteśmy całą czwórką na nim. Pozbierałam papierki i wyrzuciłam je do kosza w między czasie przyszedł mi sms.

„Żaden problem jestem na zakupach niedaleko
biura. Będę za chwile. Poczekaj na mnie.
                                                          Harry”

***

Właśnie jechaliśmy do domu Harrego. Nie mam pojęcia dlaczego nie zostawił moich kluczy w samochodzie. Teraz byłabym już u siebie. Piła kawę i delektowała się ciszą. Nie żeby mi przeszkadzało to gdzie się teraz znajdowałam. Siedziałam w cieplutkim samochodzie. Głowę miałam opartą o zagłówek i wsłuchiwałam się w tekst piosenki OneRepublic – Good life

Woke up in London yesterday
Found myself in the city near Piccadilly
Don't really know how I got here
I got some pictures on my phone 
New names and numbers that I don't know
Address to places like Abbey Road
Day turns to night, night turns to whatever we want
We're young enough to say 
Oh this has gotta be the good life
This has gotta be the good life
This could really be a good life, good life 
Say oh, got this feeling that you can't fight
Like this city is on fire tonight
This could really be a good life
A good, good life 
To my friends in New York, I say hello
My friends in L.A. they don't know
Where I've been for the past few years or so
Paris to China to Col-or-ado 
Sometimes there's airplanes I can' t jump out
Sometimes there's bullshit that don't work now
We are god of stories but please tell me-e-e-e
What there is to complain about

Siedziałam nie otwierając oczu, rokoszując się faktem iż Harry nie zmusza mnie do rozmowy. Nigdy tego nie robi. Wystarczy mu tylko iż powiedziałam, że jestem naprawdę bardzo zmęczona i marzę tylko o tym aby położyć się spać.  Starałam się nie zasnąć w samochodzie, chodź muszę przyznać, że było mi coraz trudniej. Było mi wygodnie i ciepło. Dodatkowo wokół samochodu rozpościerała się ciemność, która dziś wyjątkowo działała na mnie bardzo uspokajająco. Niespodziewanie usłyszałam, że Harry bardzo cicho śpiewa razem z Rayanem Tedderem.

When you're happy like a fool
Let it take you over
When everything is out
You gotta take it in
Hopelessly
I feel like there might be something that I'll miss
Hopelessly
I feel like the window closes oh so quick
Hopelessly
I'm taking a mental picture of you now
'Cuz hopelessly
The hope is we have so much to feel good about

W tym momencie zrozumiałam dlaczego tyle dziewcząt piszczy na ich koncertach. Jego głos był jednocześnie delikatny i szorstki. Był niesamowicie przyjemny, a ja mogłabym go słuchać godzinami. Otworzyłam oczy i przekręciłam się w stronę Harrego. Jechał bardzo pewnie. W skupieniu patrzył na drogę. Gdy w końcu zauważył, że mu się przyglądam uśmiechnął się, ale nie odwrócił wzroku w moją stronę.
- Opowiedz mi co dziś robiłaś.
- Ja? W sumie nic ciekawego. Byłam na uczelni i w pracy.  Zwykły dzień zwykłej osoby. Niektórzy mówią na to „szara rzeczywistość”. – Nie miałam w zwyczaju opowiadać o tym co danego dnia zdarzyło się w moim życiu. Nawet mama musiała się przyzwyczaić do faktu iż po powrocie ze szkoły nie usłyszy ode mnie sprawozdania z każdej lekcji. Kto co zrobił, kto co powiedział, kto dostał jaką ocenę.
- Niemożliwe, że nic ciekawego się nie wydarzyło. Najwyraźniej albo nie chcesz ze mną rozmawiać albo nie chcesz żebym Cię lepiej poznał. – Najwidoczniej bardzo zależało mu poznaniu szczegółów mojego życia czym kompletnie mnie zaskoczył. Co może być interesującego w życiu zwykłej pracującej studentki?
- W Sturbuksie kupiłam dziś po raz pierwszy Pumpkin Spice Latte. – Palnełam nie zastanawiając się nad tym co wypływa z moich ust.
- I jak Ci smakowała?
- Była zaskakująco fantastyczna.
- No to fantastycznie. – Popatrzyłam się na Harrego, on na chwile odwrócił wzrok na mnie i w tym samym momencie samochód wypełnił się głośnym śmiechem. Nigdy nie sądziłam, że zwykła dyniowa kawa może wzbudzić tak wiele emocji.

***

Miałam wziąć klucze i wracać, ale oczywiście nie „dostałam pozwolenia”. Harry stwierdził, że mogłabym jeszcze zostać na chwile. Przekonał mnie kawą. Porozmawiałam chwile z Liamem, który właśnie robił sobie kolacje. Reszta była w swoich pokojach. Wszyscy musieli się spakować w w końcu już za 2 dni wylatywali z kraju. Odniosłam wrażenie, że Liam jest niesamowicie ciepłą i przyjazną osobą. W jego oczach można zobaczyć niesamowite pokłady dobroci. Posiedzieliśmy chwilę w kuchni rozmawiając o totalnie błahych rzeczach, a gdy już miałam kawę w ręce Harry zgarnął mnie na górę. Miał się jedynie dopakować i postanowił mnie odwieźć. Jak się później okazało to dopakowanie oznaczała tak naprawdę spakowanie. Ponieważ w torbie podróżnej znajdowała się jedynie para dresów i kilka koszulek. Włączył radio i zaczął się pakować, a ja siedziałam na łóżku, piłam kawę, słuchałam piosenek lecących w radiu i obserwowałam jak Harry wiruje w po pokoju wyciągając z różnych zakamarków ciuchy i pakuje je do swojej torby.
- A teraz zapraszamy na piosenkę z ich ostatniej płyty Take me Home, Summer Love One Direction – Powiedział prowadzący na co obydwoje odwróciliśmy się w stronę radia. Harry na chwile zatrzymał się z ręką w połowie wyciągniętą w stronę kolejnej rzeczy którą miał wpakować do walizki, ale chwilę później już oprzytomniał i kontynuował przerwaną czynność, ja natomiast poprawiłam się na łóżku i bardziej skupiłam się na piosence lecącej z radia.

Can't believe you're packin' your bags
Tryin' so hard not to cry
Had the best time and now it's the worst time
But we have to say goodbye

Usłyszałam, że Harry cicho śpiewa wraz z nagraną piosenką, dlatego ponownie przeniosłam na niego wzrok. W dalszym ciągu się pakował. Tyle tylko, że teraz umilał wykonywaną czynność śpiewając.

Don't promise that you're gonna write
Don't promise that you'll call
Just promise that you won't forget we had it all

Cause you were mine for the summer
Now we know it's nearly over
Feels like snow in september
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love

Wish that we could be alone now
If we could find some place to hide
Make the last time just like the first time
Push a button and rewind

Don't say the word that's on your lips
Don't look at me that way
Just promise you'll remember
When the sky is grey

Cause you were mine for the summer
Now we know its nearly over
Feels like snow in september
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love

So please don't make this any harder
We can't take this any farther
And I know there's nothin' that I wanna change, change

Cause you were mine for the summer
Now we know it's nearly over

Feels like snow in september
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
You always will be my summer love
You always will be my summer love

Wraz z kończącą się piosenką dopiłam swoją kawę:
- Chyba powinnam już wracać do siebie. – Powiedziałam patrząc się na Harrego który na moje słowa odwrócił się w moją stronę.
***



***

Zdecydowanie przeszłam dziś kilka załamań nerwowych. Ciężki dzień. Mogę powiedzieć bardzo ciężki dzień. Na pewno przybyło mi kilka lat i nie zdziwię się jak zobaczę na głowie siwe włosy. Rozdział miał być dodany wczoraj, ale technologia się sprzeniewierzyła. Oczywiście dziś też nie chciała ustąpić, ale dałam radę. Mam ogromną nadzieje, że spodobał się wam rozdział. Oczywiście wszelkie uwagi mile widziane, jak zawsze.
Nie wiem jak wy, ale ja ostatnimi czasy namiętnie słucham midnight memories, piosenka pokroju rock me wpada w ucho z prędkością światła. Ok więcej nie przynudzam.
ASK
Do przeczytania 
xx C
***

4 komentarze:

  1. OMG Dziewczyno!!! Twoje opowiadanie jest cudowne! Żałuję że wcześniej go nie znalazłam. Masz wspaniały pomysł i bardzo dobrze piszesz. Przyjemnie i łatwo się to czyta. Sama historia tak wciąga że nie można się od niej oderwać a po przeczytaniu wszystkiego czuje się niedostyt. Masz talent i cieszę się że go wykożystujesz i udostępniasz innym. Bardzo mnie ciekawi co się stanie gdy Harry pojedzie w trasę. Pisz dalej. Borówka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Borówko ciesze się, że opowiadanie Ci się podoba i bardzo dziękuje za tyle miłych słów. Mam ogromną nadzieje, że kolejne rozdziały Cię nie zawiodą. Do przeczytania xx C

      Usuń
  2. Jeeej ;* To opowiadanie jest takie afvghbwhjbvffsdgj. Niech oni będą razem.... w końcu, ehh. Bardzo bym chciała... Tak wgl to świetnie piszesz i jestem twoją stałą czytelniczką :) Czekam z niecierpliwościa na kolejny rozdział :))

    Mogłabyś wejść na mojego bloga ? Proooszee ?? Dopiero zaczynam.... Byłabym Ci ogromnie wdzięczna za przeczytanie i skomentowanie :) W końcu sama kiedyś zaczynałaś :)) Pozdrawiam.xx

    http://trap-harrystylesfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuje, że gdy tylko będę miała trochę więcej czasu to oczywiście do Ciebie zaglądnę. Mam nadzieje, że sformułowanie "afvghbwhjbvffsdgj" jest dla mnie komplementem. Dzięki za miłe słowa. A co do Harego i Charlie, no cóż zobaczymy jak to będzie. trzeba czytać kolejne rozdziały żeby się dowiedzieć czy coś z tego wyrośnie. :)
      Do przeczytania
      xx C

      Usuń