środa, 13 listopada 2013

Rozdział 5 - "Dancing in the moonlight"

***

– No to Charlie opowiadaj znalazłaś sobie jakiegoś nieziemskiego przystojniaka?
- Kogo?
- Jakiegoś nieziemsko przystojnego faceta który będzie Cię przenosił na rękach przez kałużę bylebyś tylko nie pobrudziła swoich pantofelków. – Powiedział pokazując przy tym rząd równiutkich i białych zębów.
- Przestań się już wygłupiać i lepiej daj mi to jedzenie bo jestem przeraźliwie głodna. Już nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam coś co można by było nazwać porządnym obiadem. 
- Rób tak dalej, a na pewno doczekasz się potomstwa.
- To nie moja wina Filipie. Ja po prostu nie mam na to czasu. – Taka była przecież prawda. Krążyłam między mieszkaniem, uczelnią i pracą. Staram się żonglować tym wszystkim najlepiej jak potrafiłam jak na razie wychodziło mi to całkiem nieźle. Żadną z tych rzeczy jeszcze nie dostałam po głowie. Jedynie moje życie osobiste ucierpiało na tym wszystkim.
- Charlie przecież nie samą pracą człowiek żyje. Pobaw się trochę. Masz dopiero 21 lat. Nie zachowuj się jak pani po 50. – Powiedział gdy wchodził do pokoju z dwoma talerzami spaghetti.
- Tak, ale sam wiesz że taka okazja nie zdarza się raz w życiu. Muszę z tego wycisnąć ile się tylko da.
- Ok ok. Znakomicie Cię rozumiem. Zacznijmy jeść bo i ja już zgłodniałem. – Uśmiechnął się do mnie uroczo i zaczął jeść.
***

Jak zwykle było bardzo przyjemnie gdy spotkałam się z Filipem. Jest niesamowitym człowiekiem, dodatkowo świetnym specjalistą w swoim zawodzie. Ludzie często czekają aż będzie miał wolne terminy ponieważ chcą właśnie jego. Mam niezwykle dużo szczęścia, że mogę nazywać siebie jego przyjacielem. Zawsze pomocny i niesamowicie spokojny. Każde nasze spotkanie było niczym rytuał wykonywany przez szamana. Każda część była ważna i żadnej nie można było ominąć. Był czas na posiłek i ploteczki. Był czas na poważne tematy i zwierzanie się. Na sam koniec każdego wspaniałego spotkania przychodził czas na naszą ulubioną czynność. Taniec. W przeciwieństwie do mojego partnera nie byłam najlepszą tancerką na świecie. Można wręcz powiedzieć, że miałam dwie lewe nogi, ale bardzo lubiłam tańczyć. Chodź przypuszczam, że gdybym musiała to robić przed jakąś publiką szłoby mi o wiele gorzej. Zapewne nie wiedziałabym jak ruszyć nogą w bok, ale z Filipem było inaczej. Z nim czułam się bezpiecznie. W końcu znałam go już od tak dawna. Właśnie tańczyliśmy do piosenki Toploader - Dancing in the moonlight

We get it on most every night 
when that moon is big and bright 
it's a supernatural delight 
everybody's dancing in the moonlight

everybody here is out of sight 
they don't bark and they don't bite 
they keep things loose they keep it tight 
everybody's dancing in the moonlight

dancing in the moonlight 
everybody's feeling warm and bright 
it's such a fine and natural sight 
everybody's dancing in the moonlight

we like our fun and we never fight 
you can't dance and stay uptight 
it's a supernatural delight 
everybody was dancing in the moonlight

Taniec w świetle księżyca
Wszyscy są ciepli i pogodni
To taki dobry i naturalny widok
Wszyscy tańczą w świetle księżyca

Lubimy naszą zabawę i nigdy nie walczymy
Nie możesz tańczyć i być spiętym
To nadprzyrodzona rozkosz
Wszyscy tańczyli w świetle księżyca

Gdy usłyszałam inną dobrze znaną mi melodię: BeneathYour Beautiful 
- Komórka. Gdzie jest moja komórka. – Mówiłam bardziej sama do siebie niż do niego. Często mi się to zdarzało. Łatwiej mi się myślało na głos. Gdy w końcu dostrzegłam ją na blacie w kuchni ona przestała wydawać z siebie jakiekolwiek dźwięki. Podeszłam do blatu i podniosłam telefon jednocześnie opierając się o blat drugą ręką. Dzwonił do mnie jakiś nieznany numer. 
– Jeśli to coś ważnego to będzie dzwonić po raz drugi – pomyślałam i już miałam odkładać go gdy nagle zaczął wibrować mi w dłoni i ponownie usłyszałam swój dzwonek. – Tak słucham. – Powiedziałam bardzo pewnym głosem.
- Charlie? 
- Tak. Kto mówi?
- Harry. Harry Styles z tej strony. Dałaś mi numer. Pamiętasz?
- Tak Harry. Pamiętam. Stało się coś, że dzwonisz?
- Tak. Nie. Tzn. mieliśmy się umówić. 
- Ohhh no tak. Zupełnie zapomniałam – Cholera jak mogłam zapomnieć. Chyba muszę zacząć zażywać jakieś tabletki na poprawę pamięci. – Posłuchaj to może umówimy się na jutro? Co powiesz żebyśmy się spotkali o 2 p.m?
- Druga, ok myślę, że to całkiem niezły pomysł. – I nagle zapadła cisza. Miałam wrażenie, że jeszcze coś chce powiedzieć, ale walczy ze sobą. Może ja powinnam się odezwać i zakończyć tą krępującą ciszę? Już miałam coś powiedzieć gdy nagle. – To w takim razie do zobaczenia Charlie.
- Ok, to do jutra. – Powiedziałam i nie czekając na więcej po prostu wcisnęłam czerwoną słuchawkę na swojej komórce. Czułam się dziwnie. Trochę jak zawieszona w czasie. Chyba nie do końca potrafię odnaleźć się w tej sytuacji. Ostatnio wszystko było tak intensywne. Na dodatek pojawił się Harry. Wtargnął do mojego skomplikowanego życia „niczym czołg”. Zabawne. Wczoraj usłyszałam to określenie z jego ust. To właśnie on opisał mnie jako czołg który prze przed siebie. Czy wszystko może się skomplikować jeszcze bardziej? A może wręcz przeciwnie wszystko samo się rozwiąże. Ahhh te moje złudne nadzieje. Lepiej się weź w grzać Charlie bo obudzisz się z przysłowiową ręką w nocniku i właśnie tak się skończy twoje samoistne rozwiązywanie się spraw, które Cię przytłaczają.
- Kto dzwonił? – Z zamyślenia wyrwał mnie Filip. 
- Nikt ciekawy. To co teraz będziemy robić Fifi? – Starałam z całej siły odwrócić jego uwagę od moich zaczerwienionych policzków.

***

Stałam na balkonie. Słońce raziło mnie w oczy i zastanawiam się dlaczego nie wzięłam ze sobą okularów przeciwsłonecznych. Było niezwykle ciepło jak na tę porę roku. Za ciepło, balkon był bardzo duży w zasadzie można by było nazwać go tarasem. Były na nim leżaki i stolik z fotelami. Na stoliku stał kubek kawy oraz talerz ze śniadaniem. Podeszłam do stolika i nie wiem skąd, ale wiedziałam, że śniadanie zostało tu przyniesione dla mnie. Być może byłam tego pewna ponieważ na tarasie nie było nikogo oprócz mnie. Usiadłam na jednym z wiklinowych foteli. Było niezwykle wygodne. Zapewne była to zasługa ogromnej poduszki którą był wyłożony mebel. Drzwi balkonowe były minimalnie uchylone, a delikatny wietrzyk kołysał skrawkiem firanki który wystawał z za drzwi. Zjadłam śniadanie i postanowiła skorzystać z niesamowitej pogody, która nie zdarza się w Londynie. Nie przypominam sobie żeby tego lata był chodź jeden tak ciepły dzień, a przecież mamy wrzesień. Chyba matka natura próbuje z nas zadrwić i jak na moje oko idzie jej to całkiem nieźle. Moje rozmyślania przerwał okropny dźwięk. Po chwili zastanowienia stwierdziłam, że przypomina on mój budzik.

***

Zdecydowanie powinnam zmienić dźwięk budzika. Okropnie denerwujący. Jejku, ale boli mnie głowa. O której ja wróciłam do domu? Jak ja wróciłam do domu? Jakim cudem śpię w łóżku? Jakim cudem mam na sobie piżamę? Dlaczego tak boli mnie głowa? Czy mam jakieś tabletki przeciwbólowe? Czy leżą daleko od łóżka? A tak w ogóle to jaki mamy dziś dzień tygodnia? Czy nie muszę iść dziś na uczelnie? Która jest godzina? Dlaczego do cholery zadaje tyle pytań? Zaraz pęknie mi głowa.
Bardzo powoli otworzyłam jedno oko i zadowolona dojrzałam, że nic mnie nie oślepia. Jakiś geniusz czyli zapewne ja zasłonił w nocy okna żebym rano nie musiała podrażniać oczy co za tym idzie mózgu. Szkoda tylko że doprowadziłam się do takiego stanu. Powoli rozejrzałam się po mieszkaniu. Ciuchy leżały na złożone w jednym miejscu. Co jest grane? Ja tak nigdy nie robię. Gdy się przebieram to rzeczy zawsze leżą w miejscu w którym akurat zsunęły się ze mnie do momentu kiedy chodzę po domu w poszukiwaniu ciuchów, które należy wrzucić do pralki i wyprać. Czyli mniej więcej wtedy gdy w szafie jedyną czystą rzeczą jest dres. Nie jestem typem osoby która wie co gdzie ma, a tym bardziej typem osoby uporządkowanej. Staram się za taką uchodzić, ale kiepsko mi to idzie. Często robię listy, ale jest to spowodowane moją krótką pamięcią.

***

Leżałam w łóżku gdy usłyszałam mój dzwonek. Chwilę minęło zanim potrafiłam dokładnie powiedzieć w którą stronę muszę się udać aby odnaleźć telefon. Okazało się że leżał pod łóżkiem. Haha. Bez patrzenia na wyświetlacz od razu odebrałam. O tej porze mógł dzwonić tylko ktoś z domu. Przecież jest niedziela. 
- Hejka, co tam?
- Cześć, dzwonie tylko żeby się upewnić czy spotkanie jest aktualne. – O ja pierdole..
- Harry cześć. Co tam u Ciebie? Wyspałeś się?
- Jest okej. Chociaż nie mogę powiedzieć, że jestem jakoś mega wyspany. To jak widzimy się o 14?
- A mógłbyś mi powiedzieć która jest w ogóle godzina?
- 1.15 p.m – O ja pierdole x 1000. No przecież chodź bym chciała to się nie wyrobie. Co ja mam mu powiedzieć. Sorki ale jednak się nie spotkamy bo wczoraj za dużo wypiłam i nie pamiętam nic, łącznie z powrotem do domu? – Charlie ? Wszystko dobrze? – Mój wewnętrzny monolog właśnie został przerwany.
- Jasne, że tak. Wszystko jest aktualne. Widzimy się o 2 p.m – Co ty robisz głupolu? Przecież jest niemożliwością zebrać się do 2 p.m. 
- Bardzo się cieszę. W takim razie widzimy się za 45 minut. Do zobaczenia Charlie. 
- Pa pa – Dlaczego ty nie potrafisz odmawiać. Karciłam sama siebie co i tak nic nie zmienia w obecnej sytuacji. Jedyne co mi pozostaje to zacząć się zbierać i modlić się o korki w Londynie. Co jest całkiem możliwe. Ok policzę do 10 i wstaje. 1.. 2.. 3.. 4.. 5.. 6.. 7.. 8.. 9.. 10 Prawa loga, lewa noga. Nie było tak źle. Wpadłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Przeczesałam włosy szczotką. Gdy popatrzyłam w lustro z moich ust wydał się cichy jęk. Jak ja wyglądam. Już dawno nie miałam takich sińców pod oczami. Niestety nie miałam czasu się malować dlatego nałożyłam jedynie krem tonujący i pociągnęłam rzęsy tuszem. Potem szybko do szafy. Wcześniej sprawdzając jaka jest pogoda. Wygrzebałam w szafy ciuchy. Właśnie wciągałam na siebie spodnie gdy zadzwonił dzwonek.
- Już idę – Krzyknęłam wciągając jedną nogawkę na nogę jednocześnie starając się przybliżyć się do drzwi skacząc na drugiej.  Niestety będąc w odległości około 3 metrów od drzwi poślizgnęłam się i wylądowałam na twardej podłodze.
- Ałaaa – Z moich ust wydał się niekontrolowany krzyk.
- Wszystko w porządku Charlie? Co się dzieje? – Usłyszałam za drzwiami zmartwiony głos i zauważyłam że jednocześnie ktoś złapał za klamkę. Modliłam się o to aby drzwi były zamknięte. Przecież leżę na podłodze, spodnie mam ubrane do połowy i widać mi bieliznę.

***



***
Przepraszam za tak długą przerwę. Nie do końca potrafię powiedzieć czym jest ona spowodowana. Zamieszaniem i panującym chaosem wokół mnie czy może niepewnością czy to co robię komukolwiek się podoba. Jeszcze nie jestem w stanie tego zdefiniować.
Jeśli masz jakieś pytania lub po prostu chcesz porozmawiać napisz do mnie.
Do przeczytania 
xx C
***

4 komentarze:

  1. Odkryłam tego bloga wczoraj wieczorem,ale z powodu braku czasu nie mogłam skomentować. Ale bardzo wciągnęło mnie twoje opowiadanie i żałuje,ze tak szybko się skończyło. Mam nadzieję,że niedługo pojawi się kolejny rozdział.
    I uwaga zaczyna się dość długi komentarz:
    Jestem pod wrażeniem twoich umiejętności. Piszesz świetnie pod każdym względem. Bardzo podoba mi się fabuła i to w jaki sposób potrafisz opisać daną sytuacje. Czytałam twoje wypociny i łapałam się za głowę mówiąc: O cholera, i co dalej, albo Ona ma niewyobrażalny talent.
    Podziwiam cię dziewczyno. Tak jak ty jestem blogerką i pisze opowiadania i śmiało mogę powiedzieć,że jest to moim życiem. Ale nie mogę porównywać ciebie ze mną, bo ty piszesz o niebo lepiej. I muszę ci powiedzieć,że mimo,iż czytam wiele blogów z opowiadaniami to twój jest jednym z najlepszych. Jesteś fenomenalna.
    Czytając to co piszesz nasuwa mi się pytanie Ile ty masz lat, bo piszesz jak zawodowa pisarka ? I nie, nie przesadzam.
    Jestem ci wdzięczna,że stwarzasz świat piękniejszym, bo mimo,ze niektórym może się to wydawać głupotą ty robisz coś ważnego i tylko czekać,aż zaczniesz wydawać książki.
    I nie przejmuj się brakiem komentarzy też tak zaczynałam,ale teraz pojawia się ich sporo. Nie ma co się dołować.
    Rób dalej to co robisz i uszczęśliwiaj tym innych,ale także siebie. Bo to jest bardzo ważne.
    Jeśli będziesz miała czas wpadnij do mnie:
    http://leon-i-violetta-always-together.blogspot.com/
    http://martina-y-jorge-story.blogspot.com/
    http://martina-story48.blogspot.com/
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny rozdział N;*
    PS:Coś mi się wydaje,że będę tu wpadać częściej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim bardzo dziękuję Ci za ten komentarz. Jest on tak nieurealnienie długi że gdy zobaczyłam go po raz pierwszy to myślałam że mam przewidzenia. Bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się podoba i mam nadzieje, że się to nie zmieni po przeczytaniu kolejnych rozdziałów. Oczywiście postaram się znaleźć czas na Twoją twórczość i zostawić po sobie jakiś ślad.
      xx C

      Usuń