wtorek, 15 października 2013

Rozdział 4 - "Ho Hey"

***

Kolor morza był tak niesamowity, że ciężko było oderwać od niego wzrok. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam tak pięknego odcienia. Niedaleko znajdują się leżaki i parasole które dają trochę cienia na tej pięknej plaży. Położyłam się na jednym z nich i zaczęłam się opalać. Słońce oplatało całe ciało, a wiaterek co jakiś czas smagał policzki. Pogoda była idealna wręcz wymarzona na odpoczynek. Czułam się zrelaksowana i spokojna. Już nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się tak fantastycznie. Zero zmartwień, zero strachu, zero list, zero problemów. Jak gdyby żadne problemy nie istniały, a zmartwienia nie należały do tego świata. Tutaj liczyły się tylko: plaża, słońce i woda. Nagle plaża wydała mi się dziwnie znajoma. Byłam na plaży przy która znajdowała się niedaleko domu Nany. Spędzałam na niej całe wakacje w wieku 15 lat. Polecieliśmy wtedy z Johnem. Nie wiedziałam czego się spodziewać ponieważ pierwszy raz miałam jakikolwiek kontakt z kimś z rodziny od strony ojca. Pamiętam te wakacje bardzo dobrze. Początkowo nie zapowiadały się przyjemnie , chodź w końcowym rozrachunku wyjazd okazał się sukcesem. Właśnie wtedy zaczęłam poważniej zastanawiać się nad Royal Academy of Arts oraz zajęciem się sztuką na poważnie. Zauważyłam, że ktoś idzie w moją stronę co było bardzo dziwne biorąc pod uwagę fakt iż odkąd byłam na plaży nie widziałam żadnej żywej duszy. Postać zbliżała się i po posturze mogłam już stwierdzić, że był to dobrze zbudowany mężczyzna. Miał na sobie jedynie krótkie spodenki co niebyło dziwne biorąc pod uwagę fakt iż znajdowaliśmy się na plaży. Niestety nie mogłam zobaczyć kto to jest gdyż za nim znajdowało się słońce.
- Charlie co Ty tu robisz? – powiedział siadając na leżaku obok mnie.
- John? Mogłabym się spytać Ciebie dokładnie o to samo.
- Ja jestem na krótkich wakacjach. – Odpowiedział śmiejąc się.
- Wolałeś przylecieć tutaj niż zobaczyć się z mamą, wujem, Filipem? – Nie wiem czy byłam bardziej zdziwiona czy zaciekawiona jego postępowaniem.
- Nie do końca. – W dalszym ciągu uśmiechał się do mnie.
- Nie rozumiem. Jak do nie do końca. Przecież jesteś tu, a nie tam.
- No tak, ale jestem tu ze względu na Ciebie. Martwisz się czymś prawda Charlie?
- Na mnie? John po prostu jest mi ciężko. Szkoła, praca, jestem sama w Londynie. Czasami mam wrażenie, że stoję w miejscu, a wszyscy inni zmierzają w kierunku swojej własnej utopii. To jest takie frustrujące. 
- Charlie to tylko Twoje wrażenie. Tak naprawdę każdy błądzi i często kręci się w kółko, tylko Ty nie potrafisz tego dostrzec. Ponieważ wbrew tego co o sobie myślisz w dalszym ciągu idealizujesz świat i ludzi. – Nie zgadzałam się z jego zdaniem i dobrze o tym wiedział. Bardzo często mieliśmy całkowicie różne zdania. On cały czas wierzył, że nie zostałam zepsuta przez świat. Był bardziej optymistycznie nastawiony do świata mimo, że widział tak wiele. Na co dzień spotykał się z cierpieniem niewinnych osób. Niespodziewanie wszystko dookoła zniknęło i siedzieliśmy w moim mieszkaniu. 
- Co jest grane? Dlaczego nie jesteśmy na plaży? Co się stało? – Byłam totalnie skołowana.
- Charlie przecież to sen. Jesteśmy tam gdzie chcesz żebyśmy byli.
- Ale jak to sen. To niemożliwe.
- Charlie przecież mnie nie ma w kraju. Ja w dalszym ciągu jestem na misji.
- No tak Royal Navy. W takim razie co tu robisz?
- Już Ci mówiłem, że jestem tu dla Ciebie. – W momencie w którym wypowiedział te słowa poczułam że spadam i nagle poczułam straszny ból w ręce. Otworzyłam oczy i okazało się, że jestem w swoim pokoju. Musiałam przysnąć i spaść z łóżka w dodatku spadłam na rękę. Coś czuje, że będzie niezły siniak. Próbowałam wstać i jednocześnie rozetrzeć bolące miejsce co nie okazało się wcale takie łatwe.  Zegarek, zegarek, zegarek.. ughh nigdy go nie ma jak jest potrzebny. Oczywiście okazało się, że znajduje się w najbardziej przewidywalnym miejscu – na półce obok łóżka. Była godzina 16 więc nie spałam długo. Na szczęście. Mogłam spokojnie zebrać się i dojechać bez niepotrzebnego tłumaczenia się dlaczego znów czas działa na moją niekorzyść oraz twierdzenia, że zegarek na pewno jest przestawiony lub jego wskazówki poruszają się szybciej niż w standardowych wersjach. Zanim jednak zaczęłam się zbierać postanowiłam zaparzyć kawę. Niebyło by to grzeczne z mojej strony gdybym przy stole u Filipa ziewała lub co gorsza przysnęła. Skończyłoby się to dla mnie bardzo źle. W najgorszym przypadku domalowane wąsy. Chodź jest ode mnie starszy czasami potrafi zachować się jak małe dziecko. Z kubkiem ciepłego, ciemnego napoju udałam się na fotel. Można powiedzieć, że miałam do niego słabość . Jeśli nie leżałam w łóżku i nie siedziałam przy sztaludze to siedziałam właśnie na tym fotelu. Uwielbiałam czytać w nim książki opatulona w koc i wolną ręką trzymając kubek ciepłego napoju. Dziś po prostu siedziałam w nim i pijąc kawę podziwiałam pogodę za oknem. Liście były już kolorowe. Zaczynała się prawdziwa jesień. Wypiłam kawę w fotelu i postanowiłam się zbierać. Nie minęło nawet 30 min a stałam przed lustrem. Granatowa  sukienka plus musztardowe dodatki. Włosy jedynie rozczesałam. Nie było sensu walczyć z nimi bo i tak tą walkę bym przegrała. Zawsze przegrywałam. Zlustrowałam swoje odbicie w lustrze i po wydaniu przychylnej opinii złapałam w jedną rękę torebkę w drugą nowe klucze i udałam się w stronę wyjścia. 

***

Miałam przeczucie, żeby wyjść wcześniej. Korki w Londynie są okropne i prawie nigdy nie ustępują, co jest najśmieszniejsze to mam wrażenie, że gdy gdzieś bardzo usilnie próbuje się nie spóźnić wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki korki przybierają na sile i jest pewnym, że nie zdążę na umówioną godziną. Nieważne ile wcześniej wyszłam z domu. Stałam w autobusie jadąc do Filipa i rozmyślając nad pogodą za szybą. Zaskakująco piękną jak na tę porę roku gdy do moich uszu doszła ciche mruczenie jakiejś melodii. Bardzo niewyraźna i zgłuszona przez gwar w autobusie. Próbowałam je zlokalizować, ale było na tyle ciche i niewyraźne, że nie potrafiłam tego zrobić. Zrezygnowana postanowiłam założyć słuchawki i włączyć radio.
- Dzień Doby wszystkim tu  Scott Mills, a wy słuchacie radio BBC 1. Na zegarku godzina 6.18pm. Mam dla was niesamowitą niespodziankę. Dziś będziemy gościć gwiazdy światowego formatu, ale zanim je wam przedstawię mam dla was jeszcze jedną piosenkę. The Lumineers w utworze Ho Hey.

(Ho!)I've been trying to do it right
(Hey!) I've been living a lonely life 
(Ho!) I've been sleeping here instead
(Hey!)I've been sleeping in my bed,
(Ho!) sleeping in my bed (Hey!)
(Ho!)

(Ho!) So show me family
(Hey!) All the blood that I would bleed
(Ho!) I don't know where I belong
(Hey!) I don't know where I went wrong
(Ho!) But I can write a song (Hey!)

I belong with you, you belong with me
You're my sweetheart
I belong with you, you belong with me
You're my sweet
(hey!) (ho!) (hey!)

(ho!) I don't think you're right for him
(hey!) Think of what it might have been if we
(ho!) Took the bus to Chinatown
(hey!) I'd be standin on Canal
(ho!) And Bowery
(ho!) And she'd be standin next to me(hey!)

I belong with you, you belong with me
You're my sweetheart
I belong with you, you belong with me
You're my sweetheart
The love we need it now
Let's hope for the some
Cause oh, we're bleedin now

I belong with you, you belong with me
You're my sweetheart
I belong with you, you belong with me
You're my sweet
(Hey!) (Ho!) (Hey!)

Uważam, że nie pasujesz do niego. Pomyśl co mogłoby się wydarzyć, gdybyśmy pojechali autobusem do Chinatown. Stałbym na Canal i na Bowery. A ona stałaby obok mnie.Należę do Ciebie, Ty należysz do mnie. Jesteś moją ukochaną.Miłość...potrzebujemy jej teraz. Liczmy, że dostaniemy jej chociaż trochę.Bo obydwoje teraz krwawimy.

- Nie ma to jak dobry utwór na początek dobrego wywiadu. Co chłopcy?
- Tak to prawda. Ta piosenka jest świetna.
- W zasadzie przedstawienie was jest tylko formalnością. Chyba niema na świecie miejsca w które byście nie dotarli. Panie i panowie gościmy dziś brytyjski zespół One Direction. Co u was słychać chłopcy? Jak minął wam dzień?
- Całkiem przyjemnie jest sobota już po 6pm. Można powiedzieć, że był to całkiem spokojny dzień, przynajmniej dla większości z nas. – Powiedział jeden z chłopaków.
- Zayn za niedługo wznawiacie trasę Take me home. Ostatni koncert dawaliście 10 sierpnia  dziś mamy 19 września a trasę zaczynacie 23 września.  Na pewno nie próżnowaliście przez te prawie 6 tygodni. Czujecie się już wypoczęci, zwarci i gotowi do dalszej drogi? Gdzie się teraz wybieracie?
- Tak pozostało nam już niedużo czasu. Lecimy do Adelaide w Australii i tam zaczynamy kolejną część naszej trasy. Uważam, że będzie fantastycznie. Ostatnio koncert w Sydney był niesamowity.

***

Właśnie stałam przed drzwiami i czekałam aż ktoś mi je otworzy. Tym ktosiem miał być Filip. Stałam przestępując z nogi na nogę. Zapukałam ponownie i czekałam.
- Możesz wejść. Drzwi są otwarte. – Dobiegło mnie stłumione wołanie zza drzwi. Nie czekając już więcej złapałam za klamkę drzwi i weszłam. Wszystkie trzy zmysły zostały jednocześnie zaatakowane. Moim oczom ukazało się jasne i przestronne mieszkanie dodatkowo do moich nozdrzy doszedł piękny zapach. Momentalnie moje ślinianki zaczęły pracować na zdwojonych obrotach. A Do uszu dobiegła piosenka Katy Perry – Roar 

You held me down, but I got up
Get ready 'cause I’ve had enough
I see it all, I see it now

I got the eye of the tiger, a fighter, dancing through the fire
Cause I am a champion and you’re gonna hear me roar
Louder, louder than a lion
'Cause I am a champion and you’re gonna hear me r-o-o-o-o-o-o-o-o-o-oar
You' re gonna hear me roar

Now I’m floatin' like a butterfly
Stinging like a bee I earned my stripes
I went from zero, to my own hero

- Cześć Filip
- Hej mała, już myślałem że znów się spóźnisz – usłyszałam go od strony kuchni i właśnie tam się udałam. Gdy do niej weszłam moim oczom ukazał się przystojny mężczyzna którego znałam już ponad 4 lata. Niesamowite jak szybko czas leci. Miałam wrażenie, że znam go od zawsze, że on wie o mnie wszystko. Często potrafił zauważyć tak drobne szczegóły i zmiany w moim zachowaniu które umykały innym.
- Musisz jeszcze trochę poczekać. Sądziłem, że się spóźnisz więc nie wszystko jest jeszcze gotowe. Chciałem, żeby było ciepłe jak przyjdziesz. Bardzo ładnie wyglądasz. – Powiedział gdy popatrzył się w moją stronę. A ja momentalnie oblałam się rumieńcem. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do komplementów.
- Kiedy ostatnio rozmawiałeś z Johnem? – Próbowałam odwrócić jego uwagę od siebie.
- Wczoraj chodź niezbyt długo. Nie miał za dużo czasu no i jeszcze tam jest inna godzina. Nie zawsze udaje nam się zgrać on ma swoje obowiązki, ja mam swoje. Jeszcze trochę i wróci do kraju. Chodź coś mi się wydaje, że będzie chciał znów lecieć na koleją misje. – Powiedział to krzywiąc się. Doskonale wiedziałam, o co mu chodzi. Cieszę się, że mój brat się samorealizuje, ale martwimy się o niego wszyscy. Tereny graniczne między Iranem i Irakiem są bardzo niebezpiecznym terenem. – Lepiej opowiedz mi co u Ciebie? Dzieje się coś ciekawego? Praca i uczelnia to dość trudno pogodzić. Jak sobie radzisz?
- Różnie. Czasami jest bardzo ciężko chodź bardzo się cieszę, że mogę się uczyć i pracować. Ostatnio kawa jest dla mnie chlebem powszednim. W Sturbuks wiedzą już jaką kawę pije.
- Powinnaś się lepiej odżywać i mniej brać na siebie. Nie sądzisz wzięłaś na siebie trochę za dużo?
- No co ty? Przecież to wspaniała okazja. Pracuje w jednym z najlepszych magazynów na świecie. Jak mogłabym zrezygnować z czegoś takiego? Od jakiegoś czasu wydaje mi się, że to coś co mogłabym robić w życiu.
- To dość mocne stwierdzenie. Zwłaszcza jak na kogoś kto jest w twoim wieku. Większość osób ma jeszcze spaghetti w głowie w wieku 21 lat.
- hahaha spa.. hahaha spagh.. hahaha spaghetti w głowie? Jeszcze takiego stwierdzenia nie słyszałam.
- Dobra, dobra. Lepiej siadaj do stołu. Dziś szef kuchni przyrządził na swojego honorowego gościa spaghetti bolognese. – Posłusznie zasiadłam na krześle i czekałam na swoją porcje jednego z moich ulubionych dań. – No to Charlie opowiadaj znalazłaś sobie jakiegoś nieziemskiego przystojniaka? 

***



***

Do przeczytania 
xx C
***

2 komentarze:

  1. Kiedy następny? :) Kocham tego bloga. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za tak miło słowa z Twojej strony jestem bardzo wdzięczna za Twój komentarz. Nie będę ukrywała, że bardzo podniósł mnie on na duchu dlatego bardzo chciałam Cię przeprosić za to że tak długo musiałaś czekać na moją odpowiedź oraz kolejny rozdział. Mam nadzieje że nie to opowiadanie nie straciło w Twoich oczach przez moje zapominalstwo.
      Mam nadzieje, że do następnego spotkania przy kolejnym rozdziale.
      xx C

      Usuń