wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 13 - "Cannonball"



***
- Pięknie dziś wyglądasz mała. – Jedyne co mogłam odpowiedzieć po tak czułym wstępie naszego dzisiejszego spotkania to:
- Pięknie dziś pachniesz duży. – Zaśmiał się delikatnie, a jego mięśnie brzucha wprawione w drganie pod wpływem śmiechu zaczęły się poruszać przez co oboje zaczęliśmy się delikatnie kiwać.
- Cieszę się, że się dziś widzimy.
- Cieszę się, że Ty się cieszysz. – W tym momencie Peeta oderwał się ode mnie, delikatnie musnął swoimi wargami moje, złapał mnie za rękę i pociągną w stronę schodów.
- Skoro ja dziś wybieram film to pójdziemy na coś bardzo ciekawego. – Widziałam w oku ten błysk który wskazywał, że ma zamiar się dziś wspaniale bawić.
- Mam tylko nadzieję, że nie zostawisz mnie gdzieś po drodze za to co zrobiłam.
- Wyjdzie w trakcie. – Jego wypowiedź została zakończona mrugnięciem. 
***

***
Jakiś czas temu dzwoniła mama. Strasznie się stęskniła. Chciałaby mnie widzieć. Wujek zresztą też stwierdził, że już nie pamięta jak wyglądam. Trochę czasu minęło odkąd po raz ostatni byłam w domu. Odkąd wyprowadzili się z Londynu widywałam ich naprawdę rzadko. Oni woleli ciszę i spokój.  Niestety niego nigdy by nie zaznali w wielkim mieście. Teraz leżałam w łóżku, po całym dniu zmagań ze złym światem. Obok mnie leżał Peeta, także wykończony. Od samego rana miałam dziś ciężką przeprawę. Mój budzik zaspał co było równoznaczne z tym, że i ja zaspała. Spóźniona pojechałam na uczelnie. Niestety nie wzięłam ze sobą projektów. Zapomniałam. Bez projektów nie zostałam wpuszczona na zajęcia. Co oznaczało tylko jedno: jeszcze jedna taka akcja i mogę się pożegnać ze studiami. Zdruzgotana pojechałam od razu do pracy. Od jakiś trzech dni jest urwanie pępka. Wszyscy przygotowują się wielką galę z okazji 50 lat wydawania. Do gali jeszcze miesiąc, a wszyscy chodzą jak na szpilkach. Oczekuje się od wydawnictwa wielkiej fety z klasą. Oczywiście wszyscy z biura będą musieli się zjawić. A na galę przyjdą największe gwiazdy które chodzą po Ziemi. W przerwie, którą zrobiłam sobie po kilku godzinach pracy wyskoczyłam po kawę i ciasto. Sturbuks jak zwykle w takich sytuacjach stał dla mnie otworem. Gdy dostałam już swoje sojowo-waniliowe latte i tylko wyszłam z kawiarni potknełam się nierówny chodnik i cała zawartość kubka wylała się na mnie. Byłam tak wściekła, że nawet nie wróciłam się po kolejną kawę. Wylana kawa nie kosztowała mnie jedynie zniszczony sweterek. Wylana kawa kojarzyła mi się z Harrym, który ostatnio kontaktował się ze mną coraz rzadziej. Nie miałam pojęcia jaki jest powód jego zachowania. Im dłużej byliśmy na dwóch różnych kontynentach tym ciężej było mi z nim rozmawiać. Ostatnia nasza rozmowa miała miejsce 1,5 tygodnia temu. Miły początek rozmowy nie zapowiadał tego jak ma się ona skończyć.


-      Widziałem na tweeterze Peety post.
-      Tak. I napisał coś ciekawego?
-      Ohhh nie udawaj głupią?
-      Po pierwsze nie mów tak do mnie. Po drugie nie wiem o co Ci chodzi. Nie sprawdzałam dziś co się w wielkim świecie dzieje. Nie miałam czasu.
-      Nie miałaś czasu? Ciekawe dlaczego. Może kino z ukochaną osóbką coś Ci przypomina? – Próbował naśladować mój głos.
-      Weź przestań mnie przedrzeźniać. Nie rozumiem o co Ci chodzi. Od kiedy to nie można do kina wyjść.
-      Można, oczywiście że można. Ale nie wiedziałem, że już jesteście swoimi „ukochanymi osóbkami”.
-      Nie rozumiem dlaczego jesteś tym taki zdenerwowany. Akurat to z kim się spotykam powinno interesować tylko mnie, a już na pewno Ty nie powinieneś mieć do tego żadnych obiekcji. – Każde kolejne słowo wylatywało z moich ust z prędkością światła. Było coraz głośniejsze i można było w każdym kolejnym wyczuć coraz więcej ironii - Ja nie ustalam Ci listy osób z którymi możesz się spotykać więc bardzo Cię proszę abyś i ty tego nie robił.
-      Oczywiście nie mam zamiaru mówić Ci z kim możesz się spotykać, a z kim nie. On po prostu mi się nie podoba. Jest w nim coś dziwnego.
-      Nawet go nie znasz. -      Nie muszę go znać, żeby wiedzieć, że coś jest z nim nie tak.
 -      No chyba się przesłyszałam. Nie musisz go znać. Ciekawa jestem jak Ty się czujesz gdy ktoś wydaje swoje zdanie na Twój temat jednocześnie Cię nie znając?
-      Ludzie cały czas to robią. 
-      Więc tym bardziej powinieneś tego nie robić. Nie wiesz jak bardzo jest to krzywdzące ?
 -      Po prostu się martwię. Nie powinnaś się z nim spotykać. – Nie wierzyłam własnym uszom. Gdyby mi ktoś opowiadał, że z ust Harrego padły takie słowa po prostu bym w to nie uwierzyła. 
-      No chyba sobie ze mnie jaja robisz. – Frustracja osiągnęła właśnie punkt kulminacyjny.- Wiesz co nawet nie mam zamiaru słuchać tego co masz zamiar dalej mówić. Aż mnie uczy bolą od twojego gadania. Takie bzdury to możesz mówić do swojej dziewczyny a nie do mnie. A mojego chłopaka zostaw w spokoju bo nic Ci nie zrobił. – Nie czekając na jakąkolwiek reakcje z jego strony rozłączyłam się. 

Telefon milczał już 10 dni. Od tego wszystkiego bolało mnie serce. Żadnego znaku życia. Smsa, telefonu, widomości na skrzyknę lub portal społecznościowy. Początkowa wściekłość no bo jak on mógł mi powiedzieć coś takiego przerodziła się w żal i smutek. Po 10 dniach jedyne co pozostało po początkowej furii to tęsknota. I chodź więcej czasu byliśmy osobno niż razem to w tym momencie nie potrafiłam wymazać go ze swojego życia. Zupełnie jakby nie istniał. Nie miałam zamiaru odezwać się pierwsza. To on zawinił, a gdybym się odezwała przyznałabym mu racje. Z dnia na dzień coraz trudniej było mi omijać jego imię w telefonie.

Teraz gdy leżałam na łóżku, mając obok siebie Peetę który cichutko pochrapuje bo przysnął na dość nudnym filmie który leci w telewizorze miałam jeszcze większe wyrzuty sumienie. Jak mogłam myśleć o tym ośle – bo inaczej nie mogę go nazwać gdy obok siebie miałam samego boga seksu. Przystojnego, inteligentnego i co najważniejsze chłopaka który bardzo mnie kocha. Który na każdym kroku powtarza mi to i mówi, że nie wie czym sobie zasłużył na to iż jest ze mną. „Wygrałem główną nagrodę na loterii życia” – usłyszałam jednego dnia przy kolacji. A ja niewdzięczna w jego objęcia myślałam o innym. Ale oczywiście myślałam o Harrym bo jest moim przyjacielem. Bo jest mi ciężko gdy jestem z kimś pokłócona. Prawda? Nie dałam rady dalej leżeć. Wstałam z łóżka, wyłączyłam telewizor, w kuchni wrzuciłam trochę karmy Puszkowi i poszłam do łazienki. Zdecydowałam się na kąpiel z mnóstwem piany. Może to właśnie ona będzie lekiem na moje zszargane nerwy. Mnóstwo bąbelków i wanilinowe świeczki czego można chcieć więcej ? Włączyłam automatyczną listę odtwarzania utworów i postanowiłam się zrelaksować. Gdy usłyszałam pierwsze dźwięki Cannonballw wykonaniu Little Mix.

There’s still a little bit of your taste in my mouth.
There’s still a little bit of you laced with my doubt.
It’s still a little hard to say what’s going on.

There’s still a little bit of your ghost, your witness.
There’s still a little bit of your face, I haven’t kissed.
You step a little closer each day.
That I can’t say what’s going on.

Stones taught me to fly.
Love taught me to lie.
Life taught me to die.
So it’s not hard to fall.
When you float like a cannonball.

There’s still a little bit of your song in my ear.
There’s still a little bit of your words, I long to hear.

You step a little closer to me.
So close, I can´t see what’s going on.

Stones taught me to fly.
Love taught me to lie.
So come on courage, teach me to be shy.
’Cause it’s not hard to fall.
When you know that you just don’t know.

Love taught me to lie.

So come on courage, teach me to be shy.
’Cause it’s not hard to fall.
When you float like a cannonball.

Stones taught me to fly.
Love taught me to cry.
So come on courage, teach me to be shy.
’Cause it’s not hard to fall.
And I don’t want to scare her.
It’s not hard to fall.
And I don’t want to lose.
It’s not hard to fall.
When you float like a cannonball.

Kamienie nauczyły mnie latać
Miłość nauczyła mnie płakać
Więc przybądź odwago, naucz mnie być nieśmiałym
Bo nie tak trudno upaść
A ja nie chcę jej przestraszyć
Nie jest tak trudno upaść
A ja nie chcę przegrać
Nie jest tak trudno upaść
Kiedy unosisz się jak kula armatnia


Przypomniała mi się Perrie. Miałam dla niej coś namalować. Powinnam się z nią spotkać. Może podpowie mi jaki chciałaby mieć obraz. Kurcze nie mam do niej numeru. Nie mam numeru do nikogo. Jedynie do Harrego.
Harry… i znów moje myśli wróciły do niego. Jak to możliwe, że tak łatwo się do niego przyzwyczaiłam. W tym momencie wydawało mi się rzeczą zupełnie naturalną, że jest on w moim życiu. Było toś zdecydowanie zgrubnego dla mnie. Nie powinnam się tak przywiązywać do niego. Zdecydowanie nie jest to najmądrzejsza rzecz jaką zrobiłam w sowim życiu. Może kilka dni bez najmniejszego kontaktu wyjdzie mi na dobre? Byle by „wyszedł” z mojej głowy a wszystko będzie dobrze. Kolejne piosenki mijały a ja relaksowałam się w wannie pełnej bąbelków. Z odrętwienia wywołał mnie dźwięk pukania do łazienki. Drzwi się otworzyły, ale nikt nie wszedł do środka
- Kochanie Harry do Ciebie dzwoni.
*** 
***


***
***
13 rozdział ... pechowy ?
Chciałam wam serdecznie podziękować. Znów rozpiera mnie duma. Trochę statystyki: 3 549 wyświetleń.Dzienny rekord to 107. Jak to zobaczyłam to własnym oczom nie wierzyłam. Cieszę się mega mega mega że podoba się wam opowiadanie. Bo chyba się podoba ? Co tu dużo opowiadać. Jeśli nie umrę podczas tej sesji to dodam kolejny rozdział.
ASK
PLAYLISTA PIOSENEK Z OPOWIADANIA
+CHARLIE
Do przeczytania 
xx C
***

7 komentarzy:

  1. Bardzo się podoba! :) i powodzenia na sesji ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna robaczku. Postaram się jak najszybciej, ale nie chce obiecywać i powoływać się na konkretną datę :)
      Do przeczytania
      xx C

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Czy nie byłoby to zbyt nudne i przewidywalne?
      xx C

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń